Dożywocie dla zabójcy 3 policjantów
Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony byłego strażnika więziennego Damiana Ciołka, skazanego prawomocnie na dożywocie za zabójstwo.
2010-10-26, 11:12
Posłuchaj
Sprawa dotyczyła zabójstwa w 2007 r. w Sieradzu trzech policjantów i usiłowania zabójstwa aresztanta. Obrona chciała ponownego procesu.
W marcu 2007 r., gdy trzech policjantów przyjechało do sieradzkiego więzienia zabrać aresztanta na przesłuchanie, 28-letni strażnik z wieżyczki przy głównej bramie bez powodu ostrzelał ich samochód z broni maszynowej. Na miejscu zginęli dwaj funkcjonariusze, trzeci zmarł w szpitalu.
W listopadzie 2008 Sąd Okręgowy w Sieradzu skazał Ciołka na dożywocie. Uznał go za winnego najcięższych przestępstw - zabicia policjantów i usiłowania zabójstwa aresztanta oraz narażenia życia policyjnych antyterrorystów, w których stronę też strzelał. We wrześniu 2009 dożywocie utrzymał Sąd Apelacyjny w Łodzi. Kasację wnieśli obrońcy Damiana C.
Sędzia sprawozdawca Piotr Hofmański podkreślał, że bezzasadne są zarzuty obrony, że podczas orzekania doszło do uchybień procesowych. Dodał, że nie doszło do naruszenia prawa oskarżonego do obrony w związku z nie uperzedzeniem obrońcy o możliwości zmiany kwalifikacji czynu.
"Moc do mnie przyszła"
W trakcie procesu przed sieradzkim sądem okręgowym strażnik częściowo przyznał się do winy mówiąc, że to on strzelał, ale nie wiedział dlaczego. - Otworzyłem ogień w samochód. Nie wiem, dlaczego otworzyłem ogień, co się ze mną stało, jakaś moc do mnie przyszła - zeznał przed sądem. Nie przyznał się natomiast do dalszych strzałów do antyterrorystów i policyjnych negocjatorów.
Prokuratura, która domagała się dożywocia dla Damiana C., od początku procesu twierdziła, że strażnik działał z zimną krwią i premedytacją. Miał ze sobą 60 sztuk amunicji i jako były komandos i strzelec wyborowy, doskonale wiedział, jak celować, żeby zabić ludzi. Po oddaniu strzałów do samochodu czekał, aż będzie miał pewność, że nikt nie przeżył. Ponad godzinę ostrzeliwał auto, żeby nie mogła podjechać pomoc dla rannych.
Po obserwacji psychiatrycznej biegli orzekli, że Damian C. ma "zaburzenia adaptacyjne związane z problemami rodzinnymi". Nie zwalniało go to od odpowiedzialności karnej.
rk
REKLAMA