Burmistrz Nowego Jorku o walce z COVID-19: miasto jest na drodze uzdrowienia
Wskaźnik testów na obecność COVID-19 w Nowym Jorku z pozytywnym wynikiem spadł w piątek do 2.41 proc. i był w ostatnich siedmiu dniach najniższy od pół roku. Burmistrz Bill de Blasio ocenił, że miasto jest na drodze do uzdrowienia.
2021-05-09, 07:59
- Naprawdę jest to okazja do świętowania – powiedział de Blasio w piątkowym wywiadzie dla radia publicznego WNYC. Według miejskiego departamentu zdrowia w Nowym Jorku, wskaźnik zakażeń wynosił w piątek 2.41 proc. i taka sama była średnia ostatnich siedmiu dni. Jest to najniższy odsetek odnotowany w ostatnich sześciu miesiącach. Są także inne optymistyczne znaki. W mieście zarejestrowano zmniejszenie liczby hospitalizacji i potwierdzonych zgonów z powodu koronawirusa.
Powiązany Artykuł
![kapitol kongres usa 1200 free.jpg](http://static.prsa.pl/images/f93e2b82-abc3-4aef-9b88-bf949713f9ee.jpg)
"Zjawisko będzie się nasilać". Ponad dwukrotnie wzrosła liczba gróźb pod adresem kongresmenów
Manhattan
Lokalna telewizja NY1 poinformowała o szczególnie dobrej sytuacji w górnej, wschodniej części Manhattanu (Upper West Side). Wskaźnik testów z wynikiem pozytywnym utrzymywał się tam na poziomie 0.35 proc. i jest jednym z najniższych w metropolii. Zdaniem epidemiologa dr Denisa Nasha jest to zachęcająca wiadomość, którą jednak trzeba traktować nieco z przymrużeniem oka. - Jest całkiem możliwe, że wskaźniki testowania i liczba przypadków, które teraz notujemy nie odzwierciedlają w pełni tego, co dzieje się w całym mieście. Tak naprawdę pokazują to, co dzieje się w testowanej grupie – zaznaczył Nash, profesor epidemiologii na miejskim uniwersytecie, City University of New York (CUNY).
NY1 zauważyła, że kiedy jej ekipa była w piątek wieczorem w górnej, wschodniej części Manhattanu większość spacerujących tam ludzi wciąż nosiła maski. - Myślę, że wszyscy bardzo chcemy wyjść z domu, zobaczyć się ponownie i wrócić do robienia rzeczy, które kochamy - powiedziała cytowana przez telewizję mieszkanka Upper West Side Michelle Duda.
Nash uzasadniał, że inny powód, tego iż ta część miasta ma tak niski wskaźnik, wiąże się z socjoekonomicznym przekrojem ludzi, którzy mieszkają w okolicy. - Jest prawdopodobnie mniej ludzi, którzy muszą codziennie dojeżdżać metrem do pracy , korzystać z transportu publicznego, co może nie być tak bezpieczne i więcej jest ludzi, którzy są w stanie pracować z domu – wyjaśniał epidemiolog.
REKLAMA
PAP/dz
REKLAMA