Kongresmen Stephen Solarz nie żyje
W Waszyngtonie zmarł w poniedziałek w wieku 70 lat były członek Izby Reprezentantów USA Stephen Solarz.
2010-12-01, 07:51
Zasiadał w Kongresie przez dziewięć kadencji. Od powstania "Solidarności" demonstrował mocne poparcie dla niezależnego związku zawodowego.
Solarza, który był uczniem profesora Zbigniewa Brzezińskiego na nowojorskim Uniwersytecie Columbia, od początku kariery politycznej interesowała problematyka międzynarodowa. Nazywano go na Kapitolu "Marco Polo" - odwiedził ponad 100 krajów. Był pierwszym amerykańskim kongresmanem, który po 30 latach od wojny pojechał do Korei Płn. Nie wahał się rozmawiać z tak kontrowersyjnymi postaciami jak Fidel Castro i Saddam Husajn. Rozgłosił w Ameryce, że prezydent Filipin Ferdinand Marcos wykorzystywał dla prywatnych celów pomoc zagraniczną, a jego żona Imelda posiadała trzy tysiące par butów.
Amerykanie wiedzą o zaangażowaniu Solarza w sprawy Bliskiego Wschodu i budowę demokracji na Filipinach, w Libanie, Południowej Korei, czy na Tajwanie. Polacy w Stanach Zjednoczonych wyrażali mu wdzięczność za poparcie dla "Solidarności".
Były dyrektor rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Jan Nowak-Jeziorański twierdził, że żaden z kongresmanów polskiego pochodzenia nie uczynił dla kraju więcej niż Solarz, którego rodzice byli imigrantami z Czerniowiec.
W Kongresie Solarz reprezentował m.in. Polaków z nowojorskiego Greenpointu. Jak przypomina w rozmowie z PAP prezes nowojorskiego oddziału Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Milewski, podczas jednej z kampanii wyborczych na spotkaniu w Centrum Polsko-Słowiańskim towarzyszył mu prof. Brzeziński.
- Wymawialiśmy jego nazwisko po polsku. Solarz był jednym z pierwszych ważnych polityków, którzy stanęli w obronie "Solidarności" - podkreśla Milewski.
- Był zawsze przyjacielem Polski - zapewnia kolega Solarza z Kongresu, były członek Izby Reprezentantów polskiego pochodzenia Lucien Nedzi.
W połowie lat 90., Solarz był jednym inicjatorów International Crisis Group, organizacji pozarządowej, powołanej m.in. do rozwiązywania kryzysów politycznych w krajach rozwijających się. Był także konsultantem biznesu międzynarodowego, współpracował też m.in z rządami Indii, Singapuru i Turcji.
W roku 1995 Solarz popadł w tarapaty. Jako jeden z ustawodawców wystawiał w kongresowym banku czeki niemające pokrycia na koncie. Przyznał się do winy. Ostatecznie nie został jednak oskarżony.
sm
REKLAMA