Nowy ambasador USA w Chinach: ludobójstwo w Sinciangu musi się skończyć
- Ludobójstwo w prowincji Sinciang musi się skończyć - oświadczył nominowany przez prezydenta Joe Bidena na ambasadora USA w Chinach Nicholas Burns. - Chiny muszą także zaprzestać nadużyć w Tybecie i nękania Tajwanu - dodał przed komisją spraw zagranicznych Senatu USA.
2021-10-20, 21:33
65-letni Burns jest zawodowym dyplomatą, byłym ambasadorem USA przy NATO.
Powiązany Artykuł
Brytyjski parlament: władze w Pekinie popełniają ludobójstwo wobec Ujgurów
W Senacie mówił też, że choć uznaje "politykę jednych Chin", Waszyngton ma prawo do sprzeciwiania się działaniom Pekinu, jeśli podważają one status quo. - Administracja (Stanów Zjednoczonych - red.) i Kongres powinny pomóc Tajwanowi, by mógł "utrzymać wystarczają zdolność samoobrony" - stwierdził nowy ambasador w Chinach.
Tzw. polityka jednych Chin to polityczna doktryna, która w 1979 roku skutkowała zerwaniem przez USA stosunków dyplomatycznych z Tajwanem i uznania ChRL. Równocześnie USA udzieliły Tajwanowi gwarancji bezpieczeństwa.
REKLAMA
- Gwałty, molestowanie seksualne, tortury. Wstrząsająca relacja BBC o obozach reedukacji w Chinach
- Parlament Kanady: działania Chin wobec Ujgurów noszą znamiona ludobójstwa
- UE nałożyła na Chiny sankcje za łamanie praw człowieka. To pierwsza taka kara od 30 lat
Sytuacja Ujgurów
Ujgurzy, pochodzący z północno-wschodniego regionu Chin Sinciang, są liczącą ponad 10 mln osób muzułmańską mniejszością, mówiącą językiem z rodziny turkijskich.
Powiązany Artykuł
Ujgurzy jak niewolnicy. Są najmowani do pracy w fabrykach w całych Chinach
Międzynarodowa opinia publiczna oskarża Chiny o represjonowanie Ujgurów poprzez m.in. poddawanie ich przymusowej "reedukacji" w obozach.
Wśród nadużyć udokumentowano m.in. liczne przypadki gwałtów na ujgurskich kobietach, powszechną inwigilację i niszczenie ujgurskich zabytków kultury.
REKLAMA
Rzecznicy praw człowieka nazywają prowadzoną przez Chiny politykę wobec muzułmańskiej mniejszości Ujgurów w prowincji Sinciang ludobójstwem - przypomina Reuters. Władze w Pekinie odpierają zarzuty.
jbt
REKLAMA