Prezydencja Węgier: jazda bez trzymanki
Początki węgierskiej prezydencji w UE naznaczone są międzynarodową krytyką tego kraju oraz kryzysem w eurolandzie.
2011-01-01, 03:00
Posłuchaj
Węgry przejęły pałeczkę od Belgii i objęły na pół roku przewodnictwo w Unii Europejskiej. Początki jednak nie są wymarzone, bo władze w Budapeszcie już zostały skrytykowane przez Brukselę za nowe prawo medialne, pojawiły się zarzuty o ograniczaniu wolności słowa, ale także o niedostatecznym przygotowaniu Węgier, wciąż zaliczanych do grupy nowych krajów Wspólnoty.
Z państw, które wstąpiły do Unii w 2004 roku i kierowały jej pracami, na razie tylko Słowenia zebrała dobre oceny, Czechy już nie poradziły sobie tak dobrze, stąd obawy i nieufność niektórych unijnych urzędników i dyplomatów co do przewodnictwa władz w Budapeszcie. Co na to węgierscy politycy?
- Jesteśmy optymistami - tak mówił minister spraw zagranicznych Węgier Janos Martonyi i zapowiedział kontynuację skromnego, ale skutecznego belgijskiego przewodnictwa. - Różnica nie powinna być zauważalna - podkreślał szef węgierskiej dyplomacji.
Najbliższe pół roku to przede wszystkim kontynuacja reform dotyczących większej dyscypliny finansowej i ściślejszego nadzoru, co ma zagwarantować stabilność w strefie euro.
REKLAMA
Węgierski torreador, unijny byk
- Węgrzy przejmują stery w sytuacji dość ciężkiej gospodarczo, bo kryzys w strefie euro cały czas trwa - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Piotr Kaczyński, ekspert brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską. Poza tym rozpoczął się proces zmian w traktacie z Lizbony, które Węgrzy będą musieli pilotować. Podobnie jak dyskusję w sprawie przyszłych relacji Unii Europejskiej z białoruskim reżimem, który znowu brutalnie rozprawia się z opozycją i łamie międzynarodowe standardy. Do tego dochodzą cele, które Budapeszt sam sobie wyznaczył - rozwój unijnej polityki energetycznej, Partnerstwa Wschodniego, oraz rozszerzenie strefy Schengen.
Do realizacji wyznaczonych zadań potrzebna jest sprawna administracja. Mamy młody i chętny do pracy zespół - zachwalał swoich współpracowników węgierski minister spraw zagranicznych i porównał przewodnictwo w Unii do korridy. - Mam nadzieję, że nie będziemy bykiem, ale z całym szacunkiem i skromnością - torreadorem - dodał Janos Martonyi.
Jednak - jak podkreśla brukselski ekspert - nowy rząd wymienił w ubiegłym roku większość kadry urzędniczej. - Wszystko może się udać, ale trochę to będzie jazda bez trzymanki - komentuje Piotr Kaczyński.
rr
REKLAMA
REKLAMA