UE zerwie kontakty z władzami Białorusi?
"Unia Europejska powinna zakazać wjazdu na swój teren działaczom białoruskiego reżimu i zamrozić kontakty z władzą, ale pomóc społeczeństwu" - twierdzą białoruscy opozycjoniści.
2011-01-12, 07:00
Posłuchaj
Jeden z opozycyjnych przywódców, Aleksander Milinkiewicz, powiedział, że w związku z nasilającymi się represjami władz w Mińsku i aresztowaniami przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, stanowisko Unii powinno być twarde i konsekwentne.
Jego zdaniem, Unia nie tylko powinna rozszerzyć listę osób niepożądanych na swym terenie, ale także w ogóle nie rozmawiać z władzą i obniżyć rangę jakichkolwiek kontaktów poniżej poziomu ministerialnego.
Przywódca opozycjonistów chce natomiast, by wsparcie otrzymało społeczeństwo. Mówił o liniach kredytowych dla średniego biznesu, o wymianie studenckiej i ułatwieniach wizowych, by Białorusini częściej mogli podróżować do krajów Unii.
Opozycjoniści w europarlamencie
W podobnym tonie wypowiadał się przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Jerzy Buzek zażądał zwolnienia wszystkich więźniów politycznych, opieki medycznej dla osób pobitych podczas brutalnego rozpędzenia demonstracji 19. grudnia i odrzucenia ciężkich zarzutów stawianych opozycjonistom.
Po południu białoruscy opozycjoniści spotkają się jeszcze z europosłami. Na spotkanie, mimo zaproszenia, nie przyjdzie szefowa unijnej dyplomacji. W jej zastępstwie będzie komisarz do spraw rozszerzenia. Catherine Ashton natomiast w tym czasie spotka się z ministrem spraw zagranicznych Białorusi. Siarhiej Martynau sam zabiegał o tę rozmowę.
Nieoficjalnie wiadomo, że białoruscy opozycjoniści nie są z tego zadowoleni. Argumentują, że Mińsk wykorzysta je by pokazać, że Unia rozmawia z władzą i przyjmuje jej przedstawicieli na europejskich salonach.
kk
REKLAMA