Tłumy na cmentarzu pożegnały Ewelinę. "Dziś puka do Domu Ojca"
Ponad tysiąc osób wzięło udział w pogrzebie 14-letniej Eweliny, którą pochowano w czwartek w rodzinnym Służewie (woj. kujawsko-pomorskie).
2011-01-20, 08:12
Posłuchaj
Nastolatka został uprowadzona i zamordowana 8 grudnia.
"Spogląda na nas z tej fotografii, która obiegła całą Polskę. Cicha, pogodna i uśmiechnięta - dziś puka do Domu Ojca. Pełno nas, a jakoby nikogo nie było..." - żegnał Ewelinę słowami trenu Jana Kochanowskiego ks. Andrzej Zdzienicki, proboszcz parafii w Służewie, który prowadził uroczystości pogrzebowe wraz z włocławskim biskupem Stanisławem Gębickim.
Uroczystości pogrzebowe, poprzedzone mszą św. w parafialnym kościele Św. Jana Chrzciciela, zgromadziły większość mieszkańców Służewa i okolic. Wiele osób zebranych w świątyni i wypełniających tłumnie plac wokół kościoła, trzymało w dłoniach białe róże.
Spoczęła obok siostry
Po nabożeństwie kondukt przeszedł na pobliski cmentarz, gdzie szczątki dziewczynki złożono w rodzinnej mogile. Spoczęła obok swej siostry-bliźniaczki, która zmarła 8 grudnia 1996 roku, dwa dni po narodzinach - dokładnie 14 lat przed tragiczną śmiercią Eweliny.
REKLAMA
Ewelina S. 8 grudnia, jak co dzień, wyruszyła rowerem do szkoły. Do pokonania miała zaledwie kilkaset metrów, ale na lekcje nie dotarła, a porzucony jednoślad znalazła na poboczu znajoma jej rodziny.
Ponieważ rower miał niewielkie uszkodzenia, policja początkowo przypuszczała, że dziewczynka padła ofiarą kolizji, a sprawca zabrał ją do lekarza. Żaden ze szpitali na terenie województwa nie odnotował jednak takiego przypadku, nikt nie zgłosił również kolizji z udziałem roweru.
Ciało znalazł podleśniczy
Prowadząca śledztwo prokuratura ustaliła, że zabójca zaplanował swój czyn: celowo uderzył swoim peugeotem 306 dziewczynkę jadąca rowerem, a następnie wciągnął ją do swego auta i wywiózł do lasu na terenie sąsiedniej gminy.
REKLAMA
Porywacz wykorzystał seksualnie nastolatkę i zamordował. Zwłoki, porzucone niedaleko lokalnej drogi wiodącej do lasu, znalazł przypadkowo na początku stycznia podleśniczy dokonujący rutynowego obchodu.
Policjanci wpadli na trop zabójcy po odnalezieniu szczątków Eweliny. Prawdopodobnie skojarzyli wówczas jej zaginięcie z nietypową sprawą rzekomego uprowadzenia, tego samego dnia, Jacka U.
Morderca znał Ewelinę
26-letni mężczyzna ze wsi Dobre koło Radziejowa nie powrócił 8 grudnia z pracy w masarni na terenie gminy Dąbrowa Biskupia (w tym rejonie znaleziono zwłoki dziewczynki). Rodzina zgłosiła zaginięcie, a jeden z kolegów dostał sms-a od zaginionego, że padł on rzekomo ofiarą porwania.
Kilka dni później mężczyznę zatrzymano we Włocławku, gdy kręcił się w pobliżu swojego spalonego samochodu. Jacek U. twierdził, że był uprowadzony, wożony kilka dni przez nieznanych mężczyzn w bagażniku auta, a następnie zmuszony do podpalenia swego samochodu. Zachowywał się jednak tak nietypowo, że trafił na oddział psychiatryczny szpitala, skąd odebrała go rodzina.
REKLAMA
Jak powiedzieli lokalnym mediom bliscy Eweliny, Jacek U. to bardzo daleki krewny dziewczynki, chodził do jednej klasy ze starszym bratem nastolatki i znał ją samą. Matka ujawniła, że córka już wiosną ubiegłego roku powiedziała jej, że czuje się obserwowana przez kogoś i "stale na drodze mija ją ten sam samochód". Krewni potraktowali to wówczas bardzo poważnie i przez pewien czas dziewczynka była odprowadzana do szkoły.
Jacek U. podczas przesłuchań przyznał się do uprowadzenia, gwałtu i zabójstwa Eweliny. Mężczyzna zostanie poddany badaniom psychiatrycznym. Jeśli biegli potwierdzą jego poczytalność grozi mu kara dożywotniego więzienia.
to
REKLAMA