Umorzone śledztwo w sprawie zaginięcia 10-letniej Kariny
Według augustowskiej prokuratury nikt nie popełnił przestępstwa w tej sprawie. Chora na epilepsję i autyzm 10-latka ze wsi Rzepiski na Podlasiu zaginęła 5 października, gdy wyszła z domu na grzyby do pobliskiego lasu.
2011-01-31, 13:18
Posłuchaj
Odnalazła się po sześciu dniach. Była zziębnięta i wycieńczona. W odmrożone stopy wdała się gangrena.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Suwałkach Ryszard Tomkiewicz, śledztwo zostało wszczęte, by ustalić, co działo się z dziewczynką przez sześć dni, czy ktoś ją porwał i czy rodzice są winni tego, że dziecko zaginęło.
"Postępowanie wykazało, że dziewczynka sama wyszła z domu, nikt jej nie kazał iść do lasu, nie została przez nikogo porwana czy przetrzymywana" - dodał Tomkiewicz.
Karina straciła palce u nóg
Prokuratura przez trzy miesiące nie mogła przesłuchać 10-latki, gdyż ta przez ten czas miała wiele zabiegów. Najpierw była leczona w szpitalu w Suwałkach. Potem została przewieziona do gdyńskiej Kliniki Medycyny Hiperbarycznej. Potem trafiła do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Dziewczynka została przesłuchana więc dopiero na początku stycznia tego roku.
10-letnia Karina straciła wszystkie palce obu stóp. Przez całe życie będzie musiała używać specjalnego obuwia, by móc prawidłowo chodzić. Obecnie trwa zbiórka pieniędzy, by pomóc dziewczynce.
REKLAMA
Dziewczynka uczy się w szkole specjalnej. Jest jednym z dziesięciorga dzieci w rodzinie. Rodzice Kariny od 2002 roku mają ograniczoną przez sąd władzę rodzicielską.
to
REKLAMA