Na ile warto wierzyć sondażom? Urna wyborcza nie raz weryfikowała wskazania

- Niemal każde wybory przynoszą większą lub mniejszą kompromitację firm zajmujących się badaniem preferencji wyborczych - tak ocenia sondaż (w którym KO jest liderem) prof. Mieczysław Ryba, politolog z KUL.

2022-10-25, 15:52

Na ile warto wierzyć sondażom? Urna wyborcza nie raz weryfikowała wskazania

Październikowy sondaż Kantar Public wskazuje na rosnące poparcie dla Koalicji Obywatelskiej. Wyniosło ono 31 proc., podczas gdy poparcie dla PiS zmalało do 28 proc. 

Eksperci jednak studzą emocje polityków opozycji. - Ja bym do sondaży nie przywiązywał teraz większej wagi, zwłaszcza że na ten moment nie da się zauważyć takiej tendencji - mówi prof. Mieczysław Ryba, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

- Oczywiście zawsze przy sondażach jest pytanie o metodologię. Przecież wynik badania wychodzi adekwatnie do tego, jaka jest metodologia. Ostatni sondaż Kantar Public to wynik skoordynowanej akcji mającej się wpisać w ten balon próbny, który został wystrzelony przez "Rzeczpospolitą", a dotyczy funduszy unijnych i ich wstrzymywania. Za tym idzie teraz szereg badań dotyczących, kto za fundusze odpowiada. Przy pytaniach z pewną sugestią, nie ma nic w tym dziwnego, że większa liczba wskaże rząd Polski - dodaje Ryba.

Publikacja tego sondażu w obecnym czasie może być nieprzypadkowa.

REKLAMA

Politolog podkreśla, że nie ulega wątpliwości, iż jeszcze mamy rok do wyborów i Donald Tusk ma swoje problemy wizerunkowe związane choćby z ostatnią wpadką ws. afery podsłuchowej.

Czytaj też:

Duże pomyłki

- Niemal każde wybory przynoszą większą lub mniejszą kompromitację firm zajmujących się badaniem preferencji wyborczych. Nie należy kierować się ich wskazaniami podczas wyborów, a właśnie własnymi preferencjami - mówi prof. Mieczysław Ryba.

Jeden z najgłośniejszych sondaży został opublikowany w lutym 2015 r. i został przygotowany przez CBOS. Wtedy 63 proc. ankietowanych, którzy zapowiadali głosowanie w wyborach prezydenckich, zamierzała poprzeć ubiegającego się o reelekcję Bronisława Komorowskiego. Kandydat PiS Andrzej Duda mógł liczyć na 15 proc. głosów.

REKLAMA

Tymczasem w maju Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim o 148 tys. 32 głosy. Kandydat PiS uzyskał 34,76 proc. głosów, podczas gdy ubiegający się o reelekcję prezydent osiągnął 33,77 proc.

To niejedyna taka wpadka. Przenieśmy się do roku 2020. Ankietowani w sondażu pracowni Kantar, zrealizowanym na zlecenie "Faktów" TVN i TVN24, usłyszeli pytanie: "Na którego z kandydatów zagłosuje Pani/Pan w II turze wyborów prezydenckich?".

Poparcie Rafała Trzaskowskiego zadeklarowało 47 procent respondentów, co oznaczało wzrost notowań kandydata Koalicji Obywatelskiej o 2,3 punktu procentowego w porównaniu do analogicznego sondażu Kantar zrealizowanego tuż po pierwszej turze głosowania: w wieczór wyborczy 28 czerwca.

Oddanie głosu na Andrzeja Dudę zadeklarowało natomiast 46 procent pytanych. To również więcej niż w badaniu z 28 czerwca, ale różnica jest mniejsza: 0,6 punktu procentowego.

REKLAMA

Wybory zweryfikowały ten sondaż, Andrzej Duda wygrał.

Badania sondażowe przed wyborami lokalnymi też wątpliwe

Niespodzianki są też w wyborach samorządowych. Według sondażu przeprowadzonego na wspólne zamówienie portalu Onet.pl i tabloidu "Fakt", w Gdańsku walka o fotel prezydenta miasta miała być zacięta jak nigdy dotąd. Trzech najsilniejszych kandydatów szło niemal "łeb w łeb".

Prowadził Jarosław Wałęsa (Platforma Obywatelska) z 31,8 proc. poparcia. Drugi był aktualny prezydent Paweł Adamowicz, na którego - jako kandydata niezależnego - głosować chce 27,5 proc. gdańszczan. Trzecie miejsce zajmuje Kacper Płażyński z Prawa i Sprawiedliwości, z poparciem rzędu 26,6 proc.

Ostatecznie do drugiej tury wyborów przeszedł Paweł Adamowicz i Kacper Płażyński. Jarosław Wałęsa odpadł z wyścigu o fotel prezydenta Gdańska.

REKLAMA

Posłuchaj. Krzysztof Sobolewski, poseł PiS

Maciej Naskręt
kor


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej