Seremet: nie widzę potrzeby interwencji prokuratury ws. ułaskawienia Adama S.
Prokurator generalny jednocześnie zaznaczył, że nie wyklucza, iż taka konieczność może się pojawić.
2011-03-10, 12:52
W poniedziałek szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski zlecił audyt  "procedur i trybu przygotowywania projektu decyzji" przez urzędników  prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie ułaskawienia przedsiębiorcy  Adama S. 
W ubiegłym tygodniu media poinformowały, że Adam S., z którym -  według nich - Marcin Dubieniecki - mąż Marty Kaczyńskiej - założył  spółkę, został w "trybie nadzwyczajnym" w czerwcu 2009 r. ułaskawiony  przez Lecha Kaczyńskiego. Trzy tygodnie wcześniej S. założył spółkę z  Dubienieckim. 
 
Adama S. był skazany na rok i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na  trzy lata i 30 tys. zł grzywny oraz 120 tys. zł zwrotu wyrządzonej  szkody. Skazano go za to, że kilka lat oszukiwał urząd skarbowy i PFRON. 
 
Bez interwencji prokuratury
- Osobiście nie widzę potrzeby interwencji ze strony prokuratury w to  zdarzenie, co oczywiście nie oznacza, że w dalszym rozwoju zdarzeń, nie  pojawi się taka konieczność, ale taka decyzja będzie zależeć zawsze do  właściwego prokuratora - powiedział w radiu RMF FM Seremet. 
 Pytany o sugestie pojawiające się w mediach dotyczące sfałszowania  podpisu prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy wprowadzenia go w błąd,  zaznaczył, że prokuratura tym się nie zajmuje. 
 
Zaznaczył, że Lech Kaczyński decyzję o ułaskawieniu podjął także wobec  17 innych osób. - Przejrzałem informacje dotyczące tych osób i tych  zdarzeń, wobec których takie decyzje podjęto. Nie dostrzegam  wspólnych uwarunkowań tych spraw - zaznaczył. 
Podkreślił, że nie widzi w  nich "nic nadzwyczajnego". Podkreślił, że chodzi też o sprawy, w  których prezydent podjął decyzję o ułaskawieniu, zwracając się wcześniej  do prokuratora generalnego z postanowieniem zainicjowania takiego  postępowania z urzędu bez sięgania do uprawnień sądów. 
 - Prezydent skorzystał z przysługujących mu uprawnień, była to decyzja, która należy do jego prerogatyw - przypomniał. 
Ułaskawienie Adama S.
 
Rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk poinformował w  poniedziałek, że pod pismami z Kancelarii Prezydenta do prokuratora  generalnego w sprawie S. podpisali się ówcześni prezydenccy ministrowie:  Andrzej Duda i Piotr Kownacki. 
 
Jak poinformował, prokurator generalny w 2009 r. nie widział żadnych  przesłanek, by ułaskawiać Adama S. Procedurę ułaskawieniową wobec Adama  S. wszczęto w tzw. nadzwyczajnym trybie prezydenckim, kiedy to głowa  państwa zwraca się do prokuratury czy sądów o informacje i opinie na  temat skazanego, którego chce ułaskawić; media wyliczyły, że w czasie  prezydentury Lecha Kaczyńskiego takich spraw było 18 z ogólnej liczby  prawie dwóch tysięcy spraw. 
 W uzasadnieniu do ułaskawienia czterech osób, w tym Adama S., Kancelaria  Lecha Kaczyńskiego podkreślała, że prezydent, podejmując decyzję o  skorzystaniu z prawa łaski, "miał na uwadze względy społeczne i  humanitarne". 
 
Duda zapewniał, że wszystkie swoje obowiązki wypełniał rzetelnie i uczciwie. - Mam czyste sumienie - oświadczył. 
 Dubieniecki oświadczył, że wszelkie informacje na jego temat w  publikacjach o ułaskawieniu Adama S. są nieprawdziwe. Zapewnił, że nie  był wspólnikiem Adama S., kiedy ten został ułaskawiony. Uznał też, że w  tej sprawie trwa "polowanie" na niego.
sm