Kaddafi wzywa rebeliantów z Bengazi do rzucenia broni. "Nie będzie litości"
W specjalnym radiowym przemówieniu skierowanym do mieszkańców miasta zapewnił, że czeka ich za to ochrona i bezpieczeństwo.
2011-03-17, 17:10
Posłuchaj
Kaddafi po raz kolejny obarczył odpowiedzialnością za rewolucję Zachód. Jego zdaniem, wielu powstańców dało się wykorzystać niewiernym z Zachodu - Ameryki, Wielkiej Brytanii i kontynentalnej Europy, a także krajów basenu Zatoki Perskiej - Kuwejtu i Kataru. Dodał, że walczą z nim głównie ci, których wypuszczono z więzień i narkomani. Dlatego wezwał mieszkańców Bengazi, by porzucili broń. Zapewnił, że jego reżim zbierze całe to uzbrojenie. Takie osoby mogą liczyć na łaskę władz. Władze będą jednak przeszukiwały wszystkie mieszkania. Kaddafi zapowiedział, że jeśli znajdą u kogoś broń, taka osoba zostanie uznana za zdrajcę. "Nie będzie litości" - mówił dyktator.
Kaddafi zapewnił też, że amnestia czeka tych, których zmuszono do "słuchania niewiernych". Apelował też o niszczenie pojazdów obcych mediów. Jego zdaniem, przynoszą one kłamstwa. Przywódca Libii powiedział, że otrzymuje mnóstwo telefonów od rodzin z Bengazi, proszących o wyzwolenie miasta. Zapewnił, że to ostatnie godziny złych wiadomości dla Libii.
Czekają na Zachód
Powstańcy skoncentrowani w Bengazi, od którego główne siły rządowe kontynuujące ofensywę na wschód, dzieli jeszcze 160 kilometrów, oczekują "odsieczy" w postaci rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Libijski Generalny Komitet Ludowy Obrony, czyli ministerstwo obrony, ostrzegł w czwartek wieczorem, przed posiedzeniem Rady, że "jakikolwiek akt wojskowy" przeciwko Libii "narazi na niebezpieczeństwo ruch powietrzny i żeglugę w strefie Morza Śródziemnego" - podała oficjalna rządowa libijska agencja Jana.
REKLAMA
Statki i samoloty w strefie Morza Śródziemnego, "cywilne lub wojskowe, będą celem ataków obronnych" - grozi komunikat.
Kłopot Europy
Dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Warszawie profesor Edmund Haliżak twierdzi, że jeśli Kadafi wygra z opozycją, to Europa znajdzie się w olbrzymim politycznym kłopocie. W rozmowie z Polskim Radiem ekspert zwraca uwagę, że europejscy przywódcy, zwłaszcza francuski prezydent Nicolas Sarkozy, zbyt szybko ogłosili zwycięstwo opozycji w Libii.Profesor Edward Haliżak dodaje, że w sprawie Libii znacznie ostrożniej, a co za tym idzie dojrzalej od państw europejskich, zachowały się Stany Zjednoczone.
rk
REKLAMA