Fikcyjne otwarcie filharmonii. Policja bada, kto rozesłał zaproszenia
Olsztyńska policja na wniosek dyrektora filharmonii sprawdza, kto rozesłał do mediów i radnych fałszywe zaproszenia na otwarcie nowego budynku.
2011-03-21, 17:32
Jak poinformowała PAP rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji Anna Fic dyrektor olsztyńskiej filharmonii Janusz Lewandowski przyszedł na komendę i opowiedział policjantom o tym, że ktoś podszywając się pod niego rozesłał do mediów i radnych Olsztyna zaproszenie na zwiedzanie nowego budynku filharmonii.
Fikcyjna impreza miała się odbyć w minioną sobotę - pierwotnie na ten dzień rzeczywiście planowano otwarcie filharmonii, ale z powodu konfliktu dyrektora Lewandowskiego z muzykami i innymi pracownikami marszałek przełożył otwarcie nowego gmachu, którego budowa kosztowała 68 mln zł, na czas bliżej nieokreślony. Na fikcyjną imprezę stawił się jeden z radnych. Dziennikarze i inni adresaci dowcipu szybko odkryli fałszywkę.
- Policjanci będą wyjaśniali podane przez dyrektora okoliczności tej sprawy. Na razie trudno powiedzieć, czy mamy do czynienia z przestępstwem, czy wykroczeniem - powiedziała Fic.
Kto "bawi się" kosztem dyrektora?
Dyrektor filharmonii Janusz Lewandowski powiedział, że "nie ma zielonego pojęcia", kto mógł zrobić ów dowcip. Skonfliktowani z dyrektorem Lewandowskim muzycy olsztyńskiej filharmonii w nieoficjalnych rozmowach z PAP stanowczo zaprzeczyli, że są autorami zaproszenia na odwołane otwarcie filharmonii. - Ktoś chciał, by opinia publiczna myślała, że to my się tak „bawimy” kosztem dyrektora - powiedział jeden z muzyków.
REKLAMA
Trwający od 3 lat spór pracowników olsztyńskiej filharmonii z dyrekcją placówki przybrał na sile pod koniec 2010 roku, kiedy Solidarność tej placówki wydała negatywną opinię o Lewandowskim jako dyrektorze - uczyniono to na prośbę organu prowadzącego tj. urzędu marszałkowskiego w Olsztynie.
Wkrótce potem Lewandowski wręczył przewodniczącemu Solidarności, Henrykowi Zinkiewiczowi (puzonista), wypowiedzenie umowy o pracę. Dyrekcja filharmonii uzasadniała je zbyt słabą grą Zinkiewicza. Przewodniczący Solidarności odwołał się do sądu pracy - jego proces trwa.
aj
REKLAMA