Znany aktor bronił pasażera przed bandytom. "Podróżni tylko się przyglądali"
Henryk Talar ujął w kolejce WKD bandytę, który bił pasażera na stacji w Opaczy. Nikt w pociągu nie ruszył mu z pomocą i napastnik uciekł.
2011-04-06, 08:25
Znany aktor Teatru Narodowego jechał kolejką WKD w niedzielę późnym wieczorem – pisze „Życie Warszawy”. Pociąg w kierunku Pruszkowa ze stacji Śródmieście odjeżdżał o godz. 22.35.
Przez kwadrans podróż upływała spokojnie. – Gdy kolejka dojeżdżała do Opaczy, zobaczyliśmy, jak na peronie dwóch bandytów bije mężczyznę. Jeden z nich wskoczył do naszego wagonu, drugi został na stacji – opowiada Maksym Gołoś, jeden z pasażerów.
Zareagował tylko Henryk Talar – informuje dziennik. Poderwał się z miejsca i pobiegł do drzwi. Złapał młodego, śniadego mężczyznę, choć ten przy pasku miał nóż. Bandyta próbował się wyrwać. Szarpał się z aktorem.
– Musiałem zareagować. Komuś działa się krzywda. Pamiętam, że po śmierci policjanta Andrzeja Struja miałem taką refleksję, co ja bym w takiej sytuacji zrobił? Czy bym stchórzył? – opowiada aktor.
REKLAMA
Talar poprosił jednego z pasażerów, by połączył się z numerem 112. Mężczyzna zadzwonił, reszta podróżnych tylko się przyglądała. Na najbliższej stacji w Michałowicach napastnik wyrwał się aktorowi i uciekł.
W ubiegłym roku na stacjach i w pociągach WKD do podobnych zdarzeń dochodziło średnio co trzeci dzień.
"Życie Warszawy"/ aj
REKLAMA