Berlusconi: nie ma dokumentu czy świadka, który potwierdziłby moją winę
"Paradoksalną stratą czasu" nazwał Silvio Berlusconi trzy godziny, jakie spędził na sali rozpraw w Mediolanie w charakterze oskarżonego o oszustwa podatkowe.
2011-04-11, 06:36
Posłuchaj
Premier Włoch oskarżony jest o stworzenie za granicą nielegalnego funduszu, o którym nie poinformował urzędu skarbowego. Grozi mu za to w najgorszym razie grzywna.
Przemawiając do swoich zwolenników zgromadzonych przed sądem szef włoskiego rządu powiedział, że stawiane mu zarzuty są absurdalne i bezpodstawne.
Ranek spędzony w sądzie premier nazwał czymś "nieprawdopodobnie surrealnym".
Dodał, że fakt wydania ogromnych pieniędzy na jego proces, "woła o pomstę do nieba", ponieważ "nie ma żadnego dowodu, żadnego dokumentu i żadnego świadka", który potwierdziłby jego winę. Dzieje się to w momencie, gdy szef rządu "powinien być możliwie jak najsilniejszy, by bronić kraju na arenie międzynarodowej" - powiedział Berlusconi.
Zaraz po wejściu do sądu Berlusconi wyraził opinię, że włoskie sądownictwo "nie pracuje dla kraju, lecz przeciwko niemu". Zdaniem Berlusconiego, wszystkie jego procesy, a jest ich obecnie cztery, służą jedynie obrzucaniu go błotem. Premier Włoch podkreślił też, że wymiar sprawiedliwości jest na usługach opozycji, która w ten sposób chce go pozbawić władzy.
Berlusconi podważył też wiarygodność ujawnionych przez prokuraturę zapisów obciążających go rozmów telefonicznych w innej sprawie, mianowicie osławionych przyjęć w jego rezydencji, znanych jako "bunga bunga", stwierdzając, że nagrania mogły być "całkowicie zmanipulowane".
IAR, sm, kk
REKLAMA