Trzej warszawiacy zatrzymywali pociągi za pomocą nadajnika radiowego
Całej trójce zarzucono użycie bez zezwolenia radiowego urządzenia nadawczo-odbiorczego i tzw. dywersję informatyczną. Grozi za to kara do ośmiu lat więzienia.
2011-04-19, 20:52
Oskarżeni to 34-letni Marcin Sz. - maszynista warszawskiego metra, 29-letni Adam G. i 34-letni informatyk Michał Rz.
Jak ustalono, wszyscy trzej podejrzani poznali się na internetowym forum dla krótkofalowców i wspólnie, wielokrotnie doprowadzali do zatrzymania pociągów.
Działali od sierpnia 2009 do lipca ub. roku. Przyjeżdżali na działkę rodziców Michała Rz. w okolicach stacji PKP Skierniewice -Rawka.
- Posiadali przy sobie radiotelefony. Podpinając się pod antenę zamontowaną na domu, nadawali specjalne sygnały radio-stop - wyjaśnił rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.
Urządzenia do wysyłania i odbierania sygnałów radio-stop znajdują się w kabinach maszynistów i w nastawniach u dyżurnego ruchu. W przypadku zauważenia zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu na szlaku kolejowym zdejmuje się plombę z tego urządzenia i uruchamia. Sygnał przekazany z nastawni dociera drogą radiową do pociągu (lub odwrotnie) i następuje automatyczne hamowanie i zatrzymanie składu.
- Oskarżeni wysyłali mylne komunikaty do nastawni kolejowych i sygnały do urządzeń radio-stop zainstalowanych w pociągach. W ten sposób dochodziło do zatrzymywania pociągów w okolicach Skierniewic - dodał prokurator.
Nawet 59 sygnałów dziennie
Jak ustalono, tylko jednego dnia sprawcy wysłali specjalny sygnał stop 59 razy. Zatrzymywali zarówno pociągi osobowe jak i towarowe m.in. relacji Warszawa-Łódź, Warszawa-Katowice, Warszawa-Opole.
Z wyjaśnień oskarżonych wynika, że zatrzymywanie pociągów traktowali jako sprawdzenie swoich umiejętności i urządzeń, którymi dysponowali. Jeden z oskarżonych - Michał Rz. - na serwisie YouTube umieszczał filmy z nagraniami wysyłania sygnałów.
Dwaj oskarżeni przyznali się do winy i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze: Michał Rz. karze dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 2700 zł grzywny, a Adam G. - dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i tysiąc zł grzywny.
Marcin Sz. nie przyznał się ostatecznie do zarzucanych czynów i odmówił składania wyjaśnień.
PAP,kk
REKLAMA