To nasi BOR-owcy, a nie Secret Service, chronili Baracka Obamę w Warszawie
Amerykańscy agenci Secret Service nie mieli prawa użyć broni na terytorium Polski.
2011-05-31, 05:36
W razie konieczności strzelać mieli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu - dowiedział się "Dziennik Gazeta Prawna". Z tego powodu BOR-owcy towarzyszyli swoim amerykańskim kolegom na każdym kroku. Nawet gdy nie było ich widać na pierwszym planie - ujawnia gazeta.
Oficjalnie rzecznik MSWiA odpowiada "DGP", że podstawą prawną działań amerykańskiej ochrony jest polska ustawa o broni i amunicji, a konkretnie art. 39 i 40, mówiące, iż cudzoziemcy mogą posiadać broń, jeśli jest to niezbędne do wykonywania czynności związanych z ochroną np. członków oficjalnych delegacji.
- To wątła podstawa prawna. Może obawiając się konsekwencji prawnych związanych z użyciem broni, tak wyludniono stolicę - zastanawia się w rozmowie z gazetą prawnik dr Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Czytaj więcej o wizycie Baracka Obamy w Polsce >>>
sm
REKLAMA