Tragiczny pożar na Śląsku. 5 osób zginęło
- Obudziłem się tylko i od razu z żoną wyskoczyliśmy przez okno – relacjonuje jeden z lokatorów kamienicy.
2011-06-17, 07:19
Posłuchaj
Do pięciu wzrosła liczba ofiar pożaru, do którego doszło w nocy. Cztery osoby zginęły na miejscu, jedna zmarła w drodze do szpitala, siedem jest rannych.
Ranni, w tym półtoraroczne dziecko znajdują się w kilku śląskich szpitalach m.in. w Chorzowie - dwie, w Rudzie Śląskiej Goduli - jedna, w Śląskim Centrum Oparzeń w Siemianowicach Śląskich - dwie oraz w Piekarach Śląskich - dwie.
Półtoraroczne dziecko, które przebywa w Chorzowskim Centrum Pediatrii Onkologii jest na oddziale chirurgii dziecięcej. - Ma poparzenia drugiego stopnia kończyn górnych oraz uraz głowy - mówi Grzegorz Grzegorek, rzecznik prasowy szpitala.
Akcja ratunkowa wyjątkowo trudna
Budynek, w którym wybuchł pożar znajduje się w zwartej zabudowie. Akcja ratownicza była wyjątkowo trudna m.in. ze względu na drewniane stropy budynku, które szybko zajęły się ogniem.
REKLAMA
- Kiedy nasze zastępy przyjechały na miejsce zdarzenia cała klatka schodowa była już objęta ogniem. To była jedyna droga ewakuacji dla osób przebywających w tym budynku - mówi Mirosław Kwiatkowski z świętochłowickiej straży pożarnej. - Ewakuowaliśmy te osoby poprzez podnośnik albo skokochron. Część z tych osób wyskakiwała także bezpośrednio na chodnik.
"To był ułamek sekundy"
- Obudziłem się tylko i od razu z żoną wyskoczyliśmy przez okno – relacjonuje jeden z lokatorów kamienicy. - To był ułamek sekundy. Mieliśmy szczęście, że nic się nie stało.
W sumie w akcji brało udział 18 zastępów straży pożarnej. Na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny wybuchu pożaru. Na miejscu oprócz straży pożarnej jest policja i prokuratura.
IAR, aj
REKLAMA
REKLAMA