MON się tłumaczy z zarzutów NIK-u
Kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej ujawnia szczegóły spotkania z kontrolerami NIK dotyczącymi przygotowywanego przez tę instytucję raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej.
2011-07-22, 16:42
Posłuchaj
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że inspektorzy NIK kontrolują siedem instytucji w kraju i sprawdzają, czy przestrzegano w nich procedur i zasad bezpieczeństwa. Chodzi między innymi o Ministerstwo Obrony Narodowej, Sztab Generalny, Dowództwo Sił Powietrznych oraz 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego.
Jak twierdzi MON, zarzuty NIK wobec Ministerstwa Obrony Narodowej nie dotyczyły bezpośrednio katastrofy smoleńskiej.
W czasie jednej z narad, w której uczestniczyli przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli oraz szef MON, a także między innymi szef Sztabu Generalnego, Kontrolerzy zarzucili ministrowi Bogdanowi Klichowi złamanie prawa w czasie podejmowania decyzji o wyczarterowaniu samolotów dla vipów.
Narada - jak powiedział IAR rzecznik resortu Janusz Sejmej - miała dotyczyć spraw smoleńskich, ale pod koniec spotkania podniesiono "absurdalny" - jak się wyraził Sejmej - zarzut dotyczący czarterowanych Embraerów. Jeden z kontrolerów powiedział, że umowa to złamanie prawa.
REKLAMA
Pełną dokumentację w sprawie wyczarterowania od LOT-u maszyn typu Embraer do przewozu osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie przechowuje wiceminister obrony, Marcin Idzik. W rozmowie z IAR podkreślił on, że na żadnym z etapów przeprowadzonego postępowania nie mogło być mowy o złamaniu procedur. Idzik wytłumaczył, że umowa była od początku objęta "szczególną osłoną kobtrwywiadowczą" oraz na każdym etapie sprawdzana przez biuro antykorupcyjne, które działa przy MON. "Nikt nie zgłosił żadnych zastrzeżeń" - twierdzi wiceminister.
Umowę w sprawie czarteru dwóch samolotów typu Embraer 175 ministerstwo obrony i EuroLOT podpisali w czerwcu ubiegłego roku. Pomysł na zagospodarowanie dwóch maszyn, które wcześniej kupił LOT ale z powodu kryzysu finansowego nie mógł ich wprowadzić do eksploatacji, pojawiła się jeszcze przed katastrofa smoleńską - mówi rzecznik MON.
IAR/mch
REKLAMA