Analizują artykuły zaginionego Jarosława Zietary
Krakowska Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie uprowadzenia w 1992 r. Jarosława Ziętary analizuje artykuły, które napisał dziennikarz, oraz artykuły na temat jego zaginięcia
2011-07-25, 16:24
Poinformował o tym prokurator Piotr Kosmaty.
"Wynika to z założenia, jakie przyjęliśmy w toku śledztwa, że prowadzimy je od nowa. Dlatego wszystkie czynności wykonujemy na nowo i analizujemy wszystkie dostępne materiały" - powiedział Kosmaty - jeden z dwóch współprowadzących śledztwo prokuratorów.
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej". Pisał o aferach gospodarczych. W 1992 r. zaginął w drodze do pracy. W roku 1998 poznańska prokuratura uznała, że został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. W połowie czerwca br. śledztwo zostało podjęte na nowo w poznańskiej prokuraturze i przedłużone; decyzją prokuratora generalnego przekazano je do Krakowa.
Pod koniec czerwca 43 tomy akt, w tym 33 niejawne, dotarły do krakowskiej prokuratury. W toku śledztwa prokuratura wystąpiła do Agencji Wywiadu o udostępnienie akt odnalezionych w archiwach po byłym UOP, mówiących o zainteresowaniu tych służb Jarosławem Ziętarą.
REKLAMA
Jak ustaliła PAP, w śledztwie będą uczestniczyć policjanci z tzw. archiwum X małopolskiej komendy policji, zajmujący się niewyjaśnionymi sprawami. Prok. Kosmaty odmówił potwierdzenia tych informacji, zasłaniając się dobrem śledztwa.
W kwietniu tego roku redaktorzy naczelni największych polskich gazet zaapelowali do władz i prokuratury o ujawnienie wszystkich okoliczności zaginięcia Ziętary i śledztwa w tej sprawie. To spowodowało analizę tego śledztwa w Prokuraturze Generalnej i kolejne decyzje w tej sprawie.
W połowie czerwca rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk powiedział, że analiza ujawniła "nieznane dotąd okoliczności, które mogą być zweryfikowane tylko w toku śledztwa". O przekazanie podjętego śledztwa do innej jednostki wystąpiła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu, by uniknąć sugestii o stronniczość.
PAP/mch
REKLAMA
REKLAMA