Skoczkowie z płonących wieżowców: wstyd USA
Po raz pierwszy od 10 lat, jakie upłynęły od zamachów z 11 września 2001 roku brytyjskie media poświęcają nieco miejsca tak zwanym skoczkom.
2011-09-11, 19:02
Posłuchaj
Chodzi o osoby, które spadły, lub rzuciły się z płonących wieżowców w  Nowym Jorku. Piszą o nich "Sunday Times" i "Mail on Sunday" oraz strona  internetowa tej gazety - "Mail Online".
Zobacz serwis specjalny o zamachach na WTC i Pentagon>>>
Tych skoczków było około  dwustu - większość, oprócz zaledwie trzech - rzuciła się po śmierć z  północnej wieży World Trade Center, w której pożar był bardziej  intensywny i która stała o wiele dłużej niż wieża południowa.
 "Sunday Times" przypomina, że Ameryka nie uporała się po dziś dzień z  szokującym tematem skoczków. Po pierwszych relacjach w dniu wydarzeń,  ich fotografie i  wideoklipy zniknęły z materiałów i filmów na temat  zamachów. "Mail Online" ocenia, że przyczyną był splot uczuć religijnych  i patriotyzmu. Część rodzin odmawiała identyfikacji bliskich ze zdjęć  spadających ofiar, odrzucając myśl o ich samobójstwie z pobudek  religijnych. 
Zobacz galerię - dzień na zdjęciach >>>
Wielu uważa, że opcja samobójczego skoku uwłacza godności  Amerykanów w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Tylko jeden  mężczyzna rozpoznał swoją towarzyszkę życia na fotografiach skaczących i  twierdzi, że przyniosło mu to ulgę, iż nie zginęła w płomieniach.   	  
"Mail on Sunday" pisze, że spadający przez 10 sekund z wysokości stu  pięter do końca nie tracili przytomności, ale po uderzeniu w beton z  prędkością ponad 180 km/godz niewiele pozostało z ich ciał. Pisze też o  strażaku, który zginął uderzony przez jednego ze skoczków i o uczuciu  grozy jakie budził widok dziesiątków ciał w ewakuowanych z wieżowca  pracownikach.
IAR, sm