Koniec z odkręcaniem sejmowych tabliczek
Do tej pory posłowie, którzy chcieli zabrać tabliczkę ze swoim nazwiskiem na pamiątkę odkręcali ją śrubokrętem, pilniczkiem do paznokci albo długopisem. Teraz ma to się zmienić.
2011-09-16, 16:28
Posłuchaj
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna zarządził, że parlamentarzyści, którzy chcą mieć tabliczkę na pamiątkę, otrzymają ją w eleganckich pudełeczkach. - Zrobimy z tego system. Jeśli ktoś wyrazi taką ochotę, odkręcimy jego tabliczkę i dostanie ją w specjalnym etui - mówi Schetyna.
Zobacz galerię "Dzień na zdjęciach">>>
Wacław Martyniuk z SLD, który w wyborach parlamentarnych już nie startuje, zapisał się na listę tych, którzy chcą mieć pamiątkową tabliczkę. - Nie mam śrubokrętu w kieszeni. Marszałek bardzo mądrze zrobił. Bardzo fajny pomysł - twierdzi Martyniuk.
Stanisław Żelichowski z PSL-u tabliczek nie zbiera, choć to już siódma jego kadencja. - Ja nigdy tego nie robię. Nigdy się nie wprowadzam w taki stan, aby musieć sięgać do kieszeni po tabliczkę, żeby wiedzieć jak się nazywam. W szufladzie to dzwoniło, jak medalion na Rosjaninie. To chore - uważa Żelichowski.
Schetyna uważa, że posłowie mają dwie lewe ręce
Marek Wikiński z SLD marszałka Sejmu nie posłuchał i sam własnoręcznie odkręcił tabliczkę. - Zgodnie ze świecką tradycją. To już czwarta w mojej kolekcji. Marszałek Sejmu uważa posłów za ludzi, którzy mają dwie lewe ręce i nie potrafią odkręcić dwóch śrubek. Mi zajęło to kilkanaście sekund - mówi Wikliński.
Andrzej Dera z PiS jedną tabliczkę już ma i kolejnych kolekcjonować nie zamierza. - Odkęciłem jedną tabliczkę. Jedna mi wystarczy, one wszystkie są takie same - tłumaczy Dera.
Dziś ostatni dzień ostatniego, setnego posiedzenia Sejmu.
Przeczytaj także: wybory na żywo>>>
IAR,kk
REKLAMA