W obronie psa walczył z niedźwiedziem
Rich Moyer z Pensylwanii nie przypuszczał, że za psem, którego wpuszczał nad ranem do domu, wbiegnie... niedźwiedź.
2011-10-04, 14:16
Przygoda z misiem skończyła się dla Moyera szczęśliwie, jeśli nie liczyć 70 szwów, które musiano mu założyć, opatrując ranę na głowie.
Moyer nie jest ułomkiem - ma 183 cm wzrostu i waży 136 kilogramów, ale przyznaje, że wtargnięcie niedźwiedzia było "koszmarem". Zmagał się ze zwierzęciem, usiłując nie dopuścić do zaatakowania psa.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
REKLAMA
Na pomoc Moyerowi rzuciła się jego żona, ale zwierzę przewróciło ją na podłogę. Mężczyzna powiedział dziennikarzom, że wyraźnie poczuł niedźwiedzie pazury, wbijające mu się w skórę na głowie. Chwilę później miś przerwał atak i wybiegł z domu.
Przedstawiciele związku łowieckiego nie wykluczają, że była to niedźwiedzica, która pogoniła za psem, broniąc swych młodych.
mr
REKLAMA
REKLAMA