"Jestem w ciąży, pomocy". Fałszywe wezwanie TOPR
Policja szuka autorki fałszywego wezwania. Kilka dni temu zadzwoniła do dyżurnego ratownika TOPR, twierdząc, że jest w ciąży i zgubiła się w rejonie Kasprowego Wierchu.
2011-10-12, 08:12
Posłuchaj
Wezwanie przyszło, gdy w Tatrach zapadał już zmrok. Na dodatek pogoda w górach była fatalna, w rejonie domniemanych poszukiwań intensywnie padał śnieg i gwałtownie spadała temperatura.
Wezwanie kobiety wszczęło alarm w centrali i ratownicy przeczesywali przez kilka godzin rejon Tatr, gdzie miała zaginąć turystka. Ponieważ poszukiwania nie przyniosły rezultatu, TOPR poprosił o pomoc policję, a ta ustaliła, że dzwoniono na centralę z Pruszcza Gdańskiego.
Zobacz galerię Dzień na zdjęciach >>>
Ratownicy TOPR przyznają, że tego typu zdarzenia są na szczęście rzadkie, ale każda akcja ratunkowa niesie ze sobą ryzyko dla uczestników wyprawy. Co ważniejsze - ratownicy zaangażowani w sprawdzanie rejonu fałszywego alarmu mogą nie zdążyć na czas, gdy ktoś naprawdę w górach będzie potrzebował pomocy.
REKLAMA
sg
REKLAMA