Odważył się skazać zabójcę. Islamiści wygnali go z kraju
Pakistański sędzia, który skazał na śmierć zabójcę liberalnego polityka, musiał uciec z kraju. Otrzymywał pogróżki od fanatyków religijnych, do których należał także dumny ze swojego dzieła morderca.
2011-10-26, 07:56
Wyrok na Mumtaza Qadriego zapadł na początku października. Nie było wątpliwości co do jego winy, sam bowiem z dumą przyznawał się do zamordowania gubernatora prowincji Pundżab, Salmana Taseera.
Jednak sędzia Pervez Ali Shah mógł mieć wątpliwości innej natury: od samego początku otrzymywał pogróżki od islamskich fanatyków, którzy gubernatora skazali na śmierć, bo kwestionował karę śmierci za bluźnierstwo przeciw islamowi. Takie prawo obowiązuje w Pakistanie.
Gubernator Taseer zaproponował zreformowanie tego prawa, a także publicznie wstawił się za chrześcijanką Aisą Bibi, która właśnie z tego paragrafu została skazana na śmierć. Odwiedził ją nawet w więzieniu. Z tych wszystkich powodów Mumtaz Qadri, fanatyczny wyznawca islamu i jeden z ochroniarzy gubernatora, zamordował liberalnego polityka. W jego ciele znaleziono 26 pocisków.
REKLAMA
Zbrodnia Qadriego podzieliła kraj. W wielu miejscach odbyły się wielotysięczne demonstracje poparcia dla niego i dla surowego artykułu w kodeksie karnym. Rząd wydał oficjalne oświadczenie, w którym zapewnił że nie zmieni prawa.
Oficjalnie sędzia Shah – jak powiedział rzecznik sądu w Lahore, w którym pracuje – udał się z pielgrzymką. Zupełnie inną informację przekazał jednak Saiful Malook, oskarżyciel w procesie o zabójstwo Taseera. Według niego sędzia wyjechał wraz z rodziną do Arabii Saudyjskiej. – Pogróżki zmusiły go do wyjazdu z Pakistanu – powiedział.
Los Shaha będzie ostrzeżeniem dla innych sędziów, którzy mają ambicję walczyć z religijnym ekstremizmem w Pakistanie - zauważa BBC.
Pakistan jest największą areną wojny z terroryzmem islamskim na świecie. Podczas gdy w 2003 roku ofiar zamachów i innych ataków terrorystycznych było 164, w 2010 roku było to już ponad 200-krotnie więcej - około 35 tysięcy.
REKLAMA
BBC, "The Dawn", PAP, sg
REKLAMA