Dzieci jedzą śmieci, a urzędnicy radzą, co im sprzedawać
Warszawscy urzędnicy chcą walczyć z otyłością dzieci. Wydali dla szkół przewodnik, który mówi o tym, jak prowadzić zdrowy sklepik szkolny.
2011-12-01, 14:17
Posłuchaj
Przewodnik "Wiem, co jem - sklepik szkolny" opublikowano w ramach kampanii społecznej stołecznego ratusza, służącej edukacji prozdrowotnej dzieci i młodzieży.
Jak powiedziała dziennikarzom prof.Anna Gronowska-Senger kierująca zespołem, który opracował przewodnik, ma on pomóc w zwalczaniu niewłaściwych nawyków żywieniowych, które są przyczyną otyłości najmłodszych.
W ocenie profesor Gronowskiej-Senger w ostatnim dziesięcioleciu liczba dzieci otyłych w naszym kraju znacznie wzrosła, a zachowania żywieniowe młodych Polaków "daleko odbiegają od tych, które moża uznać za prawidłowe".
W przewodniku, który na zamówienie władz Warszawy powstał w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, można znależć listę minimalnych wymagań dotyczących żywienia w szkołach. Są propozycje zapisania tego w statucie szkolnym, zestawienie produktów , które warto wycofać z asortymentu sklepiku szkolnego oraz wzór umowy z ajentem placówki wraz z listą polecanych produktów spożywczych.
REKLAMA
Zdaniem dyrektora Szkoły Podstawowej numer 314 w warszawskiej dzielnicy Białołęka Iwony Turowskiej, żywność zawierającą wiele pustych kalorii można - wspólnym wysiłkiem rodzców i nauczycieli - zastąpić taką, która sprzyja zdrowemu rozwojowi uczniów. Sklepik w szkole numer 314 od wielu lat prowadzą matki uczniów, które zamawiają sprzedawane tam produkty. Dzieciom oferowane są kolorowe, ale zdrowe kanapki, sałatki, soki owocowe, sezonowe warzywa i owoce. Są też słodkie przekąski, przy czym zawierają one naturalne ziarna zbóż i składniki niezbędne do budowy organizmu.
Jednak jak podkreśla współautorka przewodnika "Wiem co jem - sklepik szkolny" Jadwiga Hamułka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, w wielu warszawskich placówkach oświatowych organizacja systemu żywienia uczniów pozostawia wiele do życzenia. Wskazują na to wyniki badań ankietowych prowadzonych przez pracowników i studentów SGGW w podstawówkach i gimnazjach. Jak wyjaśnia Jadwiga Hamułka, w niektórych szkołach w ogóle nie zaplanowano przerwy śniadaniowej, w innych była ona zbyt krótka, podobnie jak przerwa obiadowa. Krytyczne uwagi dotyczyły też organizacji zaplecza żywieniowego. Na półkach niektórych sklepików szkolnych były produkty, które nie powinny były tam się znależć, między innymi słodkie i słone przekąski, a także słodkie napoje gazowane.
Eksperci oceniają, że problem otyłości dotyczy od 30 do 40% mieszkańców Polski. Zdaniem profesor Anny Gronowskiej -Senger, aby zmienić złe nawyki żywieniowe Polaków, należy już od pierwszej klasy podstawówki wprowadzić do szkół obligatoryjny przedmiot traktujący o zasadach prawidłowego żywienia, stylu życia i zadbania o zdrowie.
IAR, wit
REKLAMA
REKLAMA