UE i USA odsuną Assada? "Nie jestem winny, ONZ kłamie"

2011-12-07, 12:00

UE i USA odsuną Assada? "Nie jestem winny, ONZ kłamie"
Syryjska armia podczas ćwiczeń. Foto: Fot. PAP/EPA/SANA

- Nie padły żadne rozkazy zabijania, zresztą nie jestem właścicielem tego państwa - powiedział w pierwszym od wielu miesięcy wywiadzie syryjski prezydent Baszar al-Assad.

Posłuchaj

Relacja Eliego Barbura (IAR) z Tel-Awiwu
+
Dodaj do playlisty

Wywiad, który wyemitowała amerykańska stacja ABC News, jest pierwszą publiczną wypowiedzią syryjskiego dyktatora od wybuchu walk w całej Syrii 9 miesięcy temu. To, co rozpoczęło się jako pokojowe demonstracje, szybko zamieniło się - z rozkazu władz - w krwawe masakry w dziesiątkach miejsc w całym kraju. Do nieuzbrojonych demonstrantów strzelają tzw. Duchy, czyli oddziały kryminalistów zatrudnianych przez bezpiekę, by pozorować wojnę domową. Całe miasta są odcinane od świata przez wojsko, które ciężką artylerią, rakietami i czołgami ostrzeliwało m.in. Darę, czy Homs. Według ONZ w takich warunkach przez ostatnie 9 miesięcy zginęło co najmniej 4000 cywili, ale wiele tysięcy pozostaje zaginionych, po tym jak zostali porwani przez wojsko, lub bezpiekę.

W eksluzywnej rozmowie z Barbarą Walters prezydent Assad, który rządzi krajem od 11 lat, gdy zmarł jego ojciec (Hafez al-Assad, dyktator Syrii przez 29 lat), nie przyjął na siebie żadnej odpowiedzialności.

- Nie padł żaden rozkaz zabijania, lub bycia brutalnym - powiedział o swojej roli. Wytłumaczył też, że nie jest "właścicielem policji i wojska". - Ten kraj nie należy do mnie, więc oni nie są "moimi siłami" - odpowiadał na pytania amerykańskiej dziennikarki. Zapytany o strategię przeszukiwań domu po domu i zabierania ludzi, nawet dzieci, w nieznane, Assad podważa doniesienia świadków. - Musielibyśmy być na miejscu, zobaczyć to na własne oczy. Nie widzimy tego, więc nie możemy polegać na tym, co słyszymy - powiedział prezydent, z którego rozkazu w marcu wydalono z kraju wszystkich zagranicznych dziennikarzy.

Oceniając własną działalność, Baszar al-Assad powiedział, że "nie czuje się winny". - Zrobiłem co mogłem, by chronić naród. Gdy giną ludzie, jest ci przykro, ale nie jesteś winny, jeśli ich nie zabiłeś - mówił dyktator.

/

 

 

 

 

 

 

Prasa: junta w miejsce dyktatora

W dniu emisji rozmowy w ABC izraelska telewizja podała informację, powołując się na reporterskie źródła w Brukseli i Waszyngtonie, że dyplomacje UE i Stanów Zjednoczonych zabiegają o odsunięcie Baszara al-Assada od władzy i zastąpienie go przez wojskową juntę, podobną do tej, która rządzi Egiptem po obaleniu prezydenta Mubaraka.

Według kanału 2 izraelskiej TV, UE i USA obawiają się dalszego rozlewu krwi i rozszerzenia konfliktu na pobliski Liban, Turcję i Izrael. Dlatego też do kraju wracają ambasadorowie Francji i USA, którzy mają jakoby nadzorować negocjacje z wojskowymi, którzy mają przejąć władzę.

Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>

sg

Polecane

Wróć do strony głównej