"Pasażerowie Tu-154 wiedzieli, że spadają - krzyczeli"
- Pierwszą falę głosów słychać na wysokości 26. metra, gdy dochodzi do oderwania skrzydła - mówi Antoni Macierewicz.
2011-12-27, 13:26
- Najpierw słychać reakcję pilotów, potem pierwszą falę głosów przerażenia pasażerów, a na wysokości 15 metrów, gdy wszystko gaśnie, drugą. Są nagrane głosy zarówno zbiorowe jak i pojedyncze - mówi Macierewicz w wywiadzie dla "Uważam Rze".
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Pytany o przyczyny katastrofy Macierewicz odpowieda: Wiemy już dzisiaj z pewnością, że ta katastrofa nie była wynikiem ani błędu pilotów, ani naturalnych właściwości aerodynamicznych samolotu. Wiemy, że mieliśmy do czynienia z działaniem osób trzecich. Samolot rozpadł się w powietrzu, nie uderzając o żadne drzewa, i dopiero później spadł na ziemię.
Macierewicz podkreśla, że lansowana przez Rosjan wersja zderzenia z brzozą jest nieprawdziwa. - Skrzydło odpadło w powietrzu na wysokości 26 m, to się zdarzyło wiele metrów nad brzozą. Chwilę później, na wysokości 15 m, padło zasilanie i samolot się rozpadł - mówi.
Zobacz serwis specjalny: SMOLEŃSK 2010>>>
uwazamrze.pl, kk
REKLAMA