W „Róży” miłość pojawia się w ostatniej chwili
Na kwestię Mazur natrafiłem przypadkiem. Najpierw zainteresowała mnie historia o miłości – mówi reżyser filmu „Róża” Wojciech Smarzowski reporterce Polskiego Radia Joannie Sławińskiej.
2012-02-05, 09:00
Posłuchaj
Głośny, długo oczekiwany film "Róża" Wojciecha Smarzowskiego - nagrodzony Grand Prix na Międzynarodowym Warszawskim Festiwalu Filmowego - wszedł w piątek na ekrany polskich kin.
Film opowiada o relacji pomiędzy byłym AK-owcem Tadeuszem i Różą - kobietą narodowości mazurskiej, której mąż, oficer niemiecki zginął na wojnie. Jednocześnie „Róża” to dramatyczna historia ludności mazurskiej po II wojnie światowej. Gwałty i okrucieństwa na tej ludności popełniane przez sowieckich i niemieckich żołnierzy zostały pokazane w sposób naturalistyczny.
Bohaterka filmu pada ofiarą przemocy ze strony żołnierzy, ciągnących z obu stron frontu. Sceny gwałtu pokazane są bardzo naturalistycznie. - Nie zastanawiałem się nad tym wcześniej – mówił reporterce IAR reżyser, zagadnięty o taką formę filmowej wypowiedzi. - Opowiadam tak, jak temperament mi narzuca. Uważam, że film musi szokować, prowokować – powiedział.
Według niego dzięki drastycznym obrazom, może wyraźniej odbierane są sceny delikatniejsze, pokazujące stany emocjonalne.
REKLAMA
Wojciech Smarzowski powiedział, że punktem wyjścia opowiedzianej przez niego historii jest stan wypalenia uczuciowego, emocjonalnego: ona i on są wrakami, jemu wojna zrujnowała życie. - Początkowo łączy ich chęć przetrwania… W ostatniej chwili pojawia się miłość – dodał Smarzowski.
Scenariusz napisał Michał Szczerbic. Główne role grają Marcin Dorociński i Agata Kulesza. Marcin Dorociński za rolę Tadeusza zdobył na festiwalu w Gdyni nagrodę dla najlepszego pierwszoplanowego aktora.
IAR, agkm
REKLAMA
REKLAMA