Lekarz Michaela Jacksona: to stres go zabił
Dr Conrad Murray stwierdził, że to napięcie związane z problemami finansowymi króla popu doprowadziły do jego śmierci, a nie leki, które przyjmował.
2012-02-24, 19:52
59-letni Murray został skazany w listopadzie 2011 roku na cztery lata więzienia, po tym jak został uznany winnym nieumyślnego spowodowania śmierci piosenkarza Michaela Jacksona.
Portal TMZ dotarł do informacji, że prawnicy lekarza w jego imieniu przedstawili nowe dokumenty w tej sprawie, które - zdaniem Murraya - mogą doprowadzić do anulowania wyroku.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Zdaniem Murraya z informacji zamieszczonych w dokumentach wynika, że Jackson był tak bardzo zaniepokojony stanem swoich finansów, że sam przyjął śmiertelną dawkę leków.
- Jackson był zadłużony na ok. 440 mln dolarów i pilnie potrzebował gotówki, by wywiązać się ze zobowiązań związanych z planowaną trasą koncertową w Londynie. Zdawał sobie sprawę, że ryzyko utraty całego majątku jest bardzo prawdopodobne - powiedział jeden z prawników Murray'a.
Murray pod koniec stycznia prosił o warunkowe zwolnienie z więzienia. Obiecywał, że zamieszka z matką swojego dziecka Nicole Alvarez, będzie poszukiwął pracy i nosił elektroniczną bransoletkę.
50-letni Jackson zmarł 25 czerwca 2009 roku w Los Angeles w rezultacie przedawkowania propofolu, który normalnie stosowany jest tylko w szpitalach do usypiania pacjentów przed operacją chirurgiczną oraz innych leków nasennych.
kk
REKLAMA