Straszą pasażerów e-wyrokami za jazdę na gapę

Miasta coraz skwapliwiej korzystają z e-sądu, aby wyegzekwować mandaty za jazdę bez ważnego biletu.

2012-02-28, 07:08

Straszą pasażerów e-wyrokami za jazdę na gapę
. Foto: ztm.waw.pl

Zanim jednak zapłacisz sądowy e-nakaz, zastanów się, radzi "Metro". Może w prawdziwym sądzie masz szansę wygrać sprawę?

Zwykle mandaty za jazdę na gapę komunikacją miejską płaci od razu 20-30 proc. pasażerów. Pozostali czekają, aż sprawa trafi do sądu. A procedura jest długa i żmudna. Zanim sprawa trafi do sądu, mija kilka miesięcy. Dlatego władze miast coraz częściej korzystają z e-sądu w egzekwowaniu mandatów, by przy okazji zdobyć wyższe wpływy do miejskiej kasy.

Nakaz z e-sądu to na dzień dobry ok. 90 zł więcej, niż wynosi kara za jazdę bez biletu. Jeśli nie zapłacimy, dochodzi komornik - kolejne kilkaset złotych. A zasądzony mandat ulega przedawnieniu dopiero po 10 latach.

Dlatego zanim zapłacisz e-nakaz, zastanów się, czy nie warto się odwołać do zwykłego sądu, radzi "Metro". Kiedy? Np. z powodu przedawnienia. - Mandat za jazdę bez biletu traci ważność po roku. Mówi o tym prawo przewozowe - tyle czasu ma przewoźnik, żeby wyegzekwować od nas należności. Albo z innego powodu, jeśli uważamy, że mandat wystawiono nam niesłusznie.

REKLAMA

Sprzeciw złożony w e-sądzie uchyla nakaz zapłaty. Sąd po sprawdzeniu formalności skieruje sprawę do sądu rejonowego. Tu na rozprawie przewoźnik będzie musiał udowodnić, że roszczenie jest zasadne.

to

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej