Sarkozy spóźnił się na szczyt, bo siedział w kawiarni
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy schronił się w jednej z baskijskich kawiarni w Bajonnie przed tłum swoich przeciwników.
2012-03-01, 20:42
Od początku wizyty Sarkozy'ego w Bajonnie prezydentowi towarzyszyły gwizdy i buczenia kilkuset młodych ludzi, wykrzykujących "Sarko - prezydentem bogatych!". W tłumie demonstrantów widać było transparenty z portretami najgroźniejszego wyborczego rywala Sarkozy'ego, socjalisty Francois Hollande'a.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Przed gniewem zebranych Sarkozy schronił się w kawiarni Bar du Palais. Wściekły tłum zaczął wówczas obrzucać lokal jajkami. Dopiero po godzinie przybyła na miejsce policja i umożliwiła szefowi państwa opuszczenie kawiarni - pod osłoną parasoli.
Sarkozy - w nawiązniu do wydarzenia - wyraził ubolewanie z powodu "niedopuszczalnego zachowania mniejszości" i sojuszu "socjalistycznych bojowników z baskijskimi separatystami". Mówił też o "chuligańskich zachowaniach".
Rzeczniczka Sarkozy'ego Nathalie Kosciusko-Morizet oskarżyła socjalistów o zorganizowanie "ulicznych manifestacji" przeciwko ubiegającemu się o reelekcję szefowi państwa i zaapelowała o "przestrzeganie zasad demokratycznej debaty".
Tymczasem odpowiedzialny za komunikację z mediami w sztabie Hollande'a, Manuel Valls zapewnił, że w incydenty w Bajonnie nie był zamieszany żaden socjalistyczny działacz. Potępił też "przemoc pod każdą postacią".
PAP,kk
REKLAMA