"Tak, zrobiłbym drugi raz to samo"- oświadczył Breivik
Zamachowiec dodał, że "jest autorem najbardziej wyrafinowanego i spektakularnego ataku politycznego w Europie od czasów II wojny światowej".
2012-04-17, 13:02
Posłuchaj
Oskarżony o zabójstwo w 2011 r. 77 osób Anders Behring Breivik we wtorek, podczas drugiego dnia procesu, konsekwentnie bronił swoich ekstremistycznych poglądów, podając przykłady osób i krajów, które skutecznie jego zdaniem bronią się przed zalewem islamizmu.
"Nie ma demokracji"
Breivik oskarżył Norwegię o brak demokracji, a media o cenzurę. Jak stwierdził, norweska prasa "od 20 lat prowadzi kampanię przeciwko norweskiej prawicowej Partii Postępu", dziennikarze i redaktorzy "nie są obiektywni", a ci, którzy sprzyjają społeczeństwu wielokulturowemu są "politycznymi aktywistami".
Breivik był w przeszłości działaczem Partii Postępu, nie ufał mediom, dlatego sam zajął się tuż przed zamachem dystrybucją w internecie napisanego przez siebie manifestu politycznego. Według niego demokracja nie istnieje ani w Norwegii, ani w Europie.
REKLAMA
Jak zauważył, obóz młodzieżówki norweskiej Partii Pracy był w istocie "miejscem politycznej indoktrynacji dla aktywistów". "Wdrożenie małego barbarzyństwa jest czasami konieczne, aby zatrzymać większe barbarzyństwo" - podkreślił.
Korea Południowa i Chiny jako wzór
- Tak, zrobiłbym to samo ponownie - oznajmił, nawiązując do dokonanej przez siebie strzelaniny na wyspie Utoya, w której zginęło 69 osób (dalszych 8 osób zginęło w zamachu bombowym w Oslo). "Wiedząc, że idę do więzienia, nie przeraża mnie to. Ja urodziłem się w więzieniu, tym więzieniem jest Norwegia - dodał.
Breivik podał przykład dwóch krajów, Japonii oraz Korei Południowej, które jego zdaniem mogą być wzorem, gdyż nie przyjmują imigrantów. Oskarżony pochwalił również kulturową jedność Chin. Według niego zarówno w Oslo, jak i w innych miastach Europy, istnieją "islamskie enklawy", a kontynentowi grozi zalew islamu. - Nie istnieją świeccy muzułmanie - ocenił.
Breivik wspomniał o Indianach walczących o zachowanie swojej kultury, wymienia postać wodza Indian Siedzącego Byka, który w 1876 r. odniósł spektakularne zwycięstwo nad siłami Białych. Pytał retorycznie, czy Indianie broniący swojej cywilizacji przed imigrantami z Europy uważani są dziś za terrorystów czy bohaterów.
"Wielokulturowość nie działa"
Oskarżony nazywa siebie jednym z pierwszych nacjonalistów; porównuje siebie do tzw. lasermana, "człowieka z laserem" (gdyż używał karabinu z laserowym celownikiem optycznym), który w szwedzkim Malmoe na przełomie 2009 i 2010 r. postrzelił kilkanaście osób o nienordyckim wyglądzie.
Breivik stwierdził, że "wielokulturowość nie działa"; powołał się przy tym na wypowiedź kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. W trakcie mowy osiem razy sędzia przerywała Breivikowi, prosiła o uszanowanie rodzin ofiar i poszkodowanych.
REKLAMA
Przemowa Breivika decyzją sądu nie była na żywo transmitowana przez telewizje. Jedna z przedstawicielek rodzin ofiar, Randi Perreau, która straciła na wyspie Utoya syna, powiedziała norweskim mediom, że jej zdaniem "Breivik otrzymał zbyt dużo miejsca na prezentację swoich poglądów".
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
Zdaniem oskarżonego, wartości konserwatywne są wypierane z Europy przez multikulturowość, a za 20-30 lat Europejczycy będą mniejszością na naszym kontynencie. Dlatego zdecydował się na walkę, a zamachy, których dokonał w lipcu zeszłego roku, były działaniami prewencyjnymi w celu obrony etnicznych Norwegów i zapobieżenia wojnie kulturowej z muzułmanami.
REKLAMA
Treść manifestu Breivika była dostępna dla rodzin jego ofiar i dziennikarzy, ale sąd nie zezwolił na transmisję tej części rozprawy. Anders Breivik jest oskarżony o zabicie 77 osób w zamachu bombowym na siedzibę norweskiego rządu i w masakrze na wyspie Utoya 22 lipca zeszłego roku. Grozi mu 21 lat więzienia, ale kara może zostać przedłużona.
IAR, PAP, gs
REKLAMA