Były szef MSZ o tupolewie: myślałem, że się rozsypie
W Polsce był to wstrząs graniczący z czymś mistycznym. W Rosji katastrofy samolotów to zjawisko dość regularne - mówił w rozmowie z "Wprost" Adam Rotfeld.
2012-05-07, 13:24
Były szef MSZ 7 kwietnia 2010 roku był w Smoleńsku wraz z polską delegacją z premierem Donaldem Tuskiem na czele. - Pogoda była piękna, ale gdy tupolew siadł na smoleńskim pasie ułożonym z betonowych płyt, miałem wrażenie, że zaraz się rozsypie. Nawierzchnia pasa była taka, że wszystko drżało. Gdyby nie zapięte pasy, kilka osób mogłoby sobie wybić zęby - powiedział prof. Rotfeld.
Zobacz serwis specjalny - Smoleńsk, 10 kwietnia 2010>>>
Trzy dni później, 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do katastrofy polskiego tupolewa z prezydentem Lechem Kaczyńskim i 95 innymi osobami na pokładzie. - W Polsce był to wstrząs graniczący z czymś mistycznym. W Rosji katastrofy samolotów to zjawisko dość regularne. Kraj duży, duża liczba lotów, duża liczba katastrof - zwykły rachunek prawdopodobieństwa. W Rosji emocje rozłożone na tak wielką liczbę katastrof stopniowo wygasły, w Polsce nie - podkreślił profesor w wywiadzie udzielonym tygodnikowi.
Adam Rotfeld uważa, że w Polsce panuje błędne przekonanie, że loty VIP-ów są lepiej przygotowane i bezpieczniejsze. - Wielokrotnie latałem samolotami specjalnymi i często miałem wrażenie, że czułbym się bezpieczniej w zwykłych samolotach rejsowych - zaznaczył.
REKLAMA
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
"Wprost"/ aj
REKLAMA