To najczęstszy powód inwalidztwa młodych ludzi
Dostępne leki na stwardnienie rozsiane (SM) nie są w stanie pomóc wszystkim pacjentom z tym schorzeniem - oceniają eksperci.
2012-05-10, 21:34
Specjaliści oceniają, że rozwój biotechnologii sprawia, że powstają nowe możliwości leczenia SM ukierunkowane na indywidualne potrzeby chorych.
Prof. Krzysztof Selmaj, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Akademii Medycznej w Łodzi, tłumaczył, że personalizacja leczenia SM będzie polegać m.in. na tym, że leki będą dobierane pacjentom na podstawie profilu genetycznego i obrazu mózgu uzyskanego przy pomocy rezonansu magnetycznego (MRI).
Przypomniał, że SM jest najczęstszym i najpoważniejszym schorzeniem neurologicznym ludzi młodych, a także najczęstszym powodem ich inwalidztwa.
Nie końca znane są przyczyny tej choroby, wiadomo że istotną rolę w jej rozwoju odgrywają predyspozycje genetyczne i zaburzenia w układzie odporności. W ich wyniku dochodzi do inwazji komórek odpornościowych do centralnego układu nerwowego (mózgu i rdzenia). Wtedy wywołują one procesy zapalne i uszkodzenia osłonki mielinowej na włóknach nerwowych, a także zwyrodnienie samych włókien (aksonów).
REKLAMA
Prowadzi to do wystąpienia objawów choroby, jak np. problemy z widzeniem, zaburzenia równowagi i czucia, drętwienie i sztywność mięśni, trudności z chodzeniem, a także pogorszenie zdolności poznawczych.
- Obecnie coraz częściej mówi się, że SM to grupa chorób, której na razie nie potrafimy podzielić - powiedział prof. Selmaj.
Z tego powodu nie wszyscy pacjenci reagują na terapię dostępnymi lekami tak, jak można by się spodziewać. Dlatego ciągle trwają prace nad nowymi lekami.
Chorych, u których nie zadziałają starsze leki immunomodulujące (IFN-beta czy octan glatirameru), można leczyć nowszymi, jak przeciwciało monoklonalne o nazwie natalizumab czy pierwszy doustny lek na SM - fingolimod.
REKLAMA
- Niestety, w Polsce mamy ciągle bardzo ograniczony dostęp do leków podstawowych - IFN-beta czy octanu glatirameru - powiedział prof. Selmaj.
Według niego, problemem jest np. to, że polscy chorzy na SM mogą stosować te leki najwyżej przez 5 lat. Tymczasem, na całym świecie standardem jest, że stosuje się je dopóty dopóki przynoszą efekty.
- Dla lekarzy w Polsce bardzo trudną - pod względem moralnym, etycznym i emocjonalnym - jest sytuacja, gdy przychodzi do nas pacjent, u którego IFN-beta nie daje efektów, a my nie możemy mu zaoferować nic innego" - ocenił prof. Selmaj.
Tymczasem, na świecie możliwości terapii SM ciągle się poszerzają. Już niedługo mają być zarejestrowane nowe preparaty o innych mechanizmach działania, jak przeciwciało monoklonalne alemtuzumab czy lek o skrótowej nazwie BG12. Prowadzone są również badania nad pierwszym lekiem, o nazwie anty-lingo 1, który jako pierwszy ma pobudzać naprawę osłonki mielinowej.
REKLAMA
Zobacz galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
(pp)
REKLAMA