Rocznica śmierci przewodniczącego Samoobrony
5 sierpnia 2011 roku Andrzej Lepper został znaleziony martwy w swym biurze w Warszawie. Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.
2012-08-05, 08:22
Posłuchaj
Lider Samoobrony był wicepremierem w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego. Cztery razy brał udział w wyborach prezydenckich. Na jego życiorysie położyła cień tzw. seksafera w Samoobronie. Andrzejowi Lepperowi postawiono zarzuty o żądania i przyjmowania korzyści o charakterze seksualnym, sprawa została umorzona ze względu na jego śmierć.
Kilka dni temu prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie śmierci do 5 października. Śledczy nadal czekają na sporządzenie jego profilu psychologicznego. Wcześniej termin zakończenia śledztwa zakreślono na 5 sierpnia. Biegły ma ocenić m.in., czy Lepper wykazywał skłonności samobójcze. Niedawno "Rzeczpospolita" pisała, że portrety psychologiczne w śledztwach dotyczących samobójstw to rzadkość. Zdaniem gazety śledczy się na to zdecydowali, gdyż albo mają wątpliwości, czy istotnie Lepper popełnił samobójstwo, albo - co bardziej prawdopodobne - chcą dociec motywów desperackiej decyzji, a zwłaszcza czy ktoś mógł go do tego nakłonić.
Szef Samoobrony, były wicepremier rządu PiS-LPR-Samoobrona Andrzej Lepper został znaleziony martwy 5 sierpnia 2011 r. w warszawskiej siedzibie partii. Leppera - powieszonego w łazience na sznurze przymocowanym do worka bokserskiego - znalazł jego zięć. Za przyczynę śmierci prokuratura uznała "ucisk pętli na szyję". Podczas sekcji nie stwierdzono obrażeń, które by wskazywały na udział osób trzecich.
REKLAMA
Śledztwo w sprawie samobójstwa Leppera wszczęto na podstawie art. 151 kodeksu karnego, który stanowi: "Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Według wstępnej hipotezy przyczyną samobójstwa mogły być kłopoty finansowe.
Na sznurze, który posłużył Lepperowi do samobójstwa, nie stwierdzono śladów DNA innej osoby niż jego samego - wynika z opinii biegłych dla prowadzącej śledztwo stołecznej prokuratury.
Początki: blokady dróg
REKLAMA
Na początku swojej kariery politycznej Andrzej Lepper dał się poznać jako autor kontrowersyjnych wypowiedzi cechujących się prostym i dobitnym językiem, dość często agresywnych. Był bohaterem dla części ludzi ze wsi, którzy uważali go za swojego reprezentanta w rządzie. Na scenie publicznej pojawił się w latach 90, występując w imieniu rolników i mieszkańców wsi niezadowolonych z konsekwencji przemian rynkowych. Zasłynął przede wszystkim z organizowania rolniczych blokad dróg i nawoływania do niespłacania zaciągniętych kredytów.
„Wersal się skończył”
Lider Samoobrony od początku swojej działalności politycznej był znany z akcji protestacyjnych, niekonwencjonalnych zachowań i wypowiedzi. W 2001 roku gdy jego partia dostała ponad 10 procent głosów i weszła do parlamentu wygłosił znamienne słowa: "Wersal się skończył w dniu, w którym Samoobrona weszła do Sejmu". W 2002 roku, gdy rozpatrywano wniosek o uchylenie Andrzejowi Lepperowi immunitetu poselskiego, wdarł się na mównicę sejmową i oskarżył posłów SLD o rozkradanie Polski. Jego sztandarowym hasłem było słynne zdanie: "Balcerowicz musi odejść". Przy każdej okazji uprawiał krytykę polityki Balcerowicza.
REKLAMA
W 2006 roku po wejściu Samoobrony RP do koalicji rządowej z Prawem i Sprawiedliwością, Andrzej Lepper został mianowany wicepremierem i ministrem rolnictwa i rozwoju wsi w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a potem w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego. W rządzącej koalicji PiS-u, Samoobrony i LPR-u stale dochodziło do napięć i kryzysów, aż w końcu nastąpił jej rozpad. Gdy w 2006 roku premier Jarosław Kaczyński zapowiedział odwołanie Andrzeja Leppera z rządowych funkcji, ten nazwał decyzję premiera "chamstwem". Zarzucił Jarosławowi Kaczyńskiemu pogardę dla Samoobrony i jej elektoratu. Do 2007 roku Lepper był jednym z najbardziej znanych polityków. Z powodu klęski wyborczej Samoobrony i licznych afer bardzo ograniczył swoją aktywność polityczną i medialną.
PAP/IAR/agkm
REKLAMA