Trafi na 8 lat do więzienia za posiadanie armaty?
Mieszkańcowi powiatu ostródzkiego za posiadanie armaty bez pozwolenia. W poniedziałek odbyła się druga rozprawa w jego procesie.
2012-09-24, 18:50
Posłuchaj
36-latek twierdzi, że armata jest repliką broni, a kupił ją 10 lat temu na Polach Grunwaldzkich od jednego z rekonstruktorów bitwy. Jednak Wiesław Starek z Wojskowego Instytutu Technicznego, powołany jako biegły, stwierdził, że armata nie jest repliką.
Materiał dowodowy, a szczególnie opinia biegłych, zdaniem sądu, nie jest do końca jasna i precyzyjna. Jak stwierdził sam biegły, ta armata nie jest repliką, ale jak biegły sam powiedział, żadnej wiedzy historycznej w tym zakresie nie posiada. - Cechy stwierdzone podczas oceny stanu technicznego wskazują, że w ostatnim czasie ta armata nie została użyta do strzelania. Nie można wykluczyć, że armata może pochodzić z inscenizacji jakiejś bitwy - powiedział biegły.
Czas na kolejnego biegłego
Opinia nie rozwiała wątpliwości sądu, dlatego postanowił powołać jeszcze jednego eksperta - z Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy - poinformował sędzia Sądu Rejonowego w Ostródzie Robert Różalski.
Sprawa armaty wyszła na jaw po tragedii na norweskiej wyspie Utoya. Sprawca masakry kupował akcesoria militarne od mężczyzny z okolic Poznania. Dlatego ABW sprawdziła wszystkich jego klientów, w tym oskarżonego Piotra S. z powiatu ostródzkiego, u którego znaleziono armatę.
Co z przepisami?
Armata trafiła do Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce pod Warszawą. Tam oceniono, że jest ona bronią, na którą wymagane jest zezwolenie. Po tym orzeczeniu zawrzało w środowisku rekonstruktorów historycznych, którzy przytoczyli zapisy ustawy o broni i amunicji.
Polskie prawo stanowi bowiem jednoznacznie, że w przypadku posiadania tzw. broni rozdzielnego ładowania wyprodukowanej przed 1885 rokiem oraz replik takiej broni zezwolenie na jej posiadanie nie jest potrzebne.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
REKLAMA
IAR, gs
REKLAMA