Szapołowska przegrała w sądzie. Nie wróci do Narodowego
Powództwo aktorki Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście oddalił w całości. Oprócz przywrócenia do pracy domagała się też trzymiesięcznej pensji.
2012-09-28, 14:47
Cywilny proces dotyczył zwolnienia aktorki po tym, jak 9 kwietnia w Teatrze Narodowym nie odbył się spektakl "Tango" według Sławomira Mrożka. Powodem była nieobecność Grażyny Szapołowskiej. W tym samym czasie brała udział w muzycznym show telewizji publicznej. Dyrektor teatru Jan Englert musiał wyjść na scenę i przepraszać widzów za odwołanie przedstawienia.
- Podjęła decyzję taką, że ważniejszy jest dla niej występ w telewizji, co jest w niezgodzie z etyką i regulaminami teatralnymi. A teraz są jasne i oczywiste skutki prawne - mówił Englert. Wkrótce potem wręczył Szapołowskiej wypowiedzenie.
Szapołowska przekonywała, że wielokrotnie rozmawiała z dyrektorem Englertem o kolizji terminów i prosiła o pomoc w załatwieniu tej sprawy. - Można było zmienić godzinę albo datę spektaklu czy też ustanowić zastępstwo, były wcześniej takie przypadki - argumentowała przed sądem.
Przywołała też dwa przypadki, gdy dyrekcja odwołała przedstawienia, np. kiedy żona Englerta, aktorka Beata Ścibakówna, występowała w telewizyjnym show "Gwiazdy tańczą na lodzie"; innym razem - jak mówiła powódka - przedstawienie w Teatrze Narodowym odwołano, aby aktorka Dominika Kluźniak mogła wziąć udział w premierze filmu "Jak się pozbyć cellulitu".
REKLAMA
tj
REKLAMA