"Nie poddam się". Walka o kwoty dla kobiet w UE
Poważne spory w Komisji Europejskiej, decyzja odłożona. Chodzi o zapewnienie obowiązkowej reprezentacji kobiet w radach nadzorczych największych spółek giełdowych w Unii.
2012-10-23, 23:50
Posłuchaj
Wprowadzenie kwot zaproponowała wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viviane Reding, co spotkało się jednak ze sprzeciwem części komisarzy. Komisja Europejska powróci do tej sprawy w połowie listopada.
- Nie poddam się - tak Viviane Reding skomentowała odłożenie decyzji i zapowiedziała, że nie zamierza rezygnować z najwazniejszego postulatu, czyli zagwarantowania 40 procent miejsc dla kobiet w radach nadzorczych państwowych firm od 2020 roku.
- Walka o równouprawnienie zajęła wieki. Jeśli zatem poczekamy jeszcze dwa, trzy tygodnie, to wielkiej różnicy nie będzie - powiedziała wiceprzewodnicząca Komisji. W najbliższych tygodniach
Viviane Reding będzie próbowała przekonać do swej propozycji najbardziej zagorzałych przeciwników. A są to między innymi kobiety - szefowa unijnej dyplomacji z Wielkiej Brytanii, komisarz do spraw klimatu z Danii, a także unijna komisarz do spraw wewnętrznych ze Szwecji. One uważają, że Bruksela nie może tej kwestii regulować na poziomie unijnym, bo decyzja powinna należeć do krajów członkowskich.
REKLAMA
Zgodnie z propozycją Viviane Reding przewidziane są sankcje dla tych firm, które nie zagwarantują 40.procent miejsc w radach nadzorczych. Do wyboru byłyby nagany, wykluczenie z przetargów, czy kary finansowe, w tym zakaz dotacji państwowych. O rodzaju sankcji miałyby decydować unijne państwa.
IAR/agkm
REKLAMA