Rodzina naukowca pozywa CIA. Po 59 latach
Bliscy Franka Olsona, który w 1953 r. zginął śmiercią tragiczną w niejasnych okolicznościach, pozwali do sądu Centralną Agencję Wywiadowczą.
2012-11-28, 11:29
Olson był pracownikiem laboratorium wojskowego w bazie Fort Derrick, w którym prowadzono badania nad bronią chemiczną i biologiczną. W 1953 r. wyjechał służbowo do Europy, gdzie odwiedzał zakłady prowadzące badania nad tego rodzaju bronią. W pozwie, który ma być wniesiony w środę do sądu federalnego w Waszyngtonie, rodzina Olsona twierdzi, że podczas podróży był on świadkiem przesłuchań przez agentów CIA, z których część zakończyła się śmiercią ofiar.
W czasie przesłuchań CIA miała stosować substancje biochemiczne, którymi próbowano kontrolować świadomość przesłuchiwanych. W latach 1970-ych, w czasie prowadzonych przez Kongres dochodzeń w sprawie afery Watergate, ujawniono m.in., że CIA realizowała program znany pod nazwą MK-Ultra, w którym eksperymentowano z substancjami kontrolującymi umysł.
Frank Olson - według jego rodziny - miał wyrzuty sumienia z tego powodu, m.in. dlatego, że chodziło o substancje, do których produkcji sam się przyczynił pracując w laboratorium w Fort Derrick.
W kilka miesięcy po podróży do Europy Olson uczestniczył w spotkaniu specjalistów ds. wywiadu z wojska i CIA w Deep Creek Lake, w stanie Michigan. Podano mu tam drinka z LSD - narkotykiem wywołującym zaburzenia świadomości.
W 9 dni po spotkaniu w Deep Creek Lake zginął - jak oficjalnie podano - wyskakując z okna w hotelu. Za przyczynę śmierci uznano samobójstwo będące następstwem wypicia drinka z LSD. W latach 90. na żądanie rodziny dokonano ekshumacji jego zwłok i autopsji. Nie stwierdzono jednak definitywnie przyczyny zgonu.
REKLAMA
REKLAMA