Reklama z Leninem. A może "prawdziwy holokaust cenowy"?

Na bulwersujące reklamy trzeba reagować - mogą stawać się negatywnymi wzorcami dla dzieci - uważa Stowarzyszenie Twoja Sprawa. Prof. Michaela Fleischera uważa, że nie warto ulegać prowokacji - kontrowersyjne reklamy lepiej ignorować.

2013-01-12, 08:24

Reklama z Leninem. A może "prawdziwy holokaust cenowy"?
. Foto: Materiały reklamowe Heyah

- Nie jesteśmy za cenzurą, ale uważamy, że jeśli ktoś czerpie korzyści ze sprzedaży, nie powinien tego robić kosztem krzywdy innych ludzi" - zaznacza rzecznik Stowarzyszenia Twoja Sprawa, Rafał Porzeziński.

Stowarzyszenie zorganizowało protest przeciwko reklamie operatora sieci komórkowej, która wykorzystała postać Lenina. 7 stycznia sieć wycofała reklamę. - Jeśli nie zareagowałoby tak negatywnie na reklamę z Leninem, kto wie, może ktoś wpadłby na pomysł, żeby tworzyć reklamy jeszcze gorsze. Można sobie wyobrazić sytuację, że jakiś operator reklamowałby się hasłami np. "wyślij darmowego esesmana”, czy "prawdziwy holokaust cenowy" - przyznaje rzecznik.

Zobacz serwis specjalny: II wojna światowa

- Agencja reklamowa próbowała prowokować i akurat to jej wyszło - uważa tymczasem prof. Michael Fleischer z Uniwersytetu Wrocławskiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Specjalista od komunikacji, który jest pomysłodawcą "Chamletów" - nagród dla najgorszych reklam, ma nieco inny sposób na piętnowanie kontrowersyjnych reklam. - Najlepszym sposobem na nieakceptowanie prowokacji jest jej ignorowanie. A skoro ludzie się oburzają, to znaczy, że idą na lep prowokacji i są stosunkowo łatwo manipulowani - o czym z resztą sami donoszą - zaznacza.

Polecane

Wróć do strony głównej