"Zakładnicy musieli nosić na sobie bomby"

2013-01-18, 13:53

"Zakładnicy musieli nosić na sobie bomby"
David Cameron . Foto: PAP/EPA

Terroryści byli bardzo dobrze zorganizowani, a zakładników zmuszano, by nosili na sobie ładunki wybuchowe - tak brytyjski premier David Cameron opisał dramat rozgrywający się na polach gazowych w Algierii.

Posłuchaj

Relacja Wojciecha Cegielskiego, (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Islamscy rebelianci przetrzymują tam zakładników, którzy pracowali w położonym na Saharze kompleksie należącym do koncernów BP i Statoil.

Wśród zakładników jest wielu obcokrajowców, m.in. Brytyjczycy, Francuzi, Kanadyjczycy, Norwegowie czy Japończycy. Niektórzy uciekli w czasie czwartkowego szturmu algierskiego wojska. - Przez 40 godzin ukrywałem się w moim pokoju pod łóżkiem zastawionym deskami. Miałem jedzenie i wodę, ale nie wiedziałem, jak długo tam będę - opowiadał francuskiemu radiu Europe1 Aleksandre Berceaux, pracujący na miejscu w firmie cateringowej.
Z kolei irlandzki wicepremier Eamon Gilmore twierdzi, że algierska armia w czasie próby odbicia zakładników otworzyła ogień do pojazdów, w których siedzieli obcokrajowcy. Gilmore opowiadał o rozmowie z żoną jednego z irlandzkich zakładników, któremu udało się uciec. - Ona opisała tę ucieczkę jako przerażającą. Z tego, co mi powiedziała, jest jasne, że byli zakładnicy, którzy nie mieli tyle szczęścia, co jej mąż - opowiadał irlandzki wicepremier.
Brytyjski premier David Cameron oświadczył, że terroryści są dobrze uzbrojeni i zorganizowani. Cameron powiedział, że liczba Brytyjczyków, którzy są zagrożeni jest mniejsza niż 30.
Według algierskiego rządu, w czasie akcji odbicia zakładników zginęło co najmniej czterech obcokrajowców, ale los wielu innych osób nie jest znany. Koncern BP poinformował, że ewakuowano już z Afryki setki pracowników firmy. Wcześniej malijski odłam Al-Kaidy oświadczył, że planuje kolejne ataki w Algierii i apeluje do Algierczyków o to, by trzymali się z dala od obcokrajowców.

''Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

IAR, to

Polecane

Wróć do strony głównej