Posłowie chcą pożegnać Strasburg, lecz nie mogą

2013-01-27, 03:00

Posłowie chcą pożegnać Strasburg, lecz nie mogą
Siedziba Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Foto: Parlament Europejski

Brak zgody Francji na przeprowadzkę ze Strasburga, konieczność zmiany traktatu, zamknięta sala obrad w Brukseli – to wszystko nie skłania nas do rezygnacji – mówi portalowi PolskieRadio.pl Lidia Geringer de Oedenberg.

Posłuchaj

Lidia Geringer de Oedenberg: ustanowienie jednej siedziby może dojść do skutku w przyszłej kadencji PE, mamy taką nadzieję
+
Dodaj do playlisty

Eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg powiedziała portalowi PolskieRadio.pl, że starań nie zarzucono i osobiście ma nadzieję na ustanowienie jednej siedziby w przyszłej kadencji, mimo istotnych przeszkód. – Parlament zobowiązał Radę unijną, by opowiedziała się do czerwca w sprawie tak zwanej mapy drogowej w tej sprawie – zaznaczyła posłanka.

Jedna siedziba Parlamentu Europejskiego, zamiast trzech – to postulat eurodeputowanych, którzy podróżują między Brukselą, Strasburgiem i Luksemburgiem z kilogramami dokumentów. Równolegle te same trasy pokonują setki urzędników.  Posłowie przegłosowali postulat o jednej siedzibie w marcu w Brukseli.

Lidia Geringer de Oedenberg zaznacza, że koniecznym warunkiem są zmiany w traktacie i zgoda Francji. Na przeniesienie siedziby musi zgodzić się Paryż, a zatem, jak mówi nasza rozmówczyni, w Strasburgu trzeba byłoby umieścić inną prestiżową instytucję. Jaką? Tego na razie nie wiadomo, choć jest kilka pomysłów. W dodatku musi rozwiązać ten problem Rada Europejska, bo to państwa członkowskie decydują o miejscu obrad parlamentu.

Sala
Sala plenarna w Strasburgu, fot. Parlament Europejski

Mniejszym problemem wydaje się przy tym okoliczność, że obecnie zamknięto salę obrad plenarnych w Brukseli. Trwa remont, po pęknięciu filarów. Posłanka zauważa, że posłowie zbierają się w innej sali i nie powoduje to utrudnień.

Nie ma za to wątpliwości co do tego, że utrzymanie budynku w Strasburgu oraz podróże posłów i urzędników, kursujących między Brukselą, Strasburgiem i Luksemburgiem, generują olbrzymie koszty.  - Rocznie, dodatkowe wydatki związane z podróżami i przemieszczaniem się to kwota rzędu dwustu kilkudziesięciu milionów euro. Inne koszty to utrzymanie budynków, a te przecież można byłoby sprzedać, co daje setki milionów euro (…) Urzędnicy w każdej siedzibie mają swoje biura. Jeśli pozostawaliby w Brukseli, nie trzeba byłoby utrzymywać biur w innych miejscach. Problemem kosztowym są de facto urzędnicy, a nie posłowie. Urzędników jest o wiele więcej niż deputowanych i to oni podróżują najwięcej – podkreśliła eurodeputowana.

Lidia
Lidia Geringer de Oedenberg, fot. Parlament Europejski

Zachęcamy do lektury wywiadu

Portal PolskieRadio.pl: Europosłowie postulują, żeby ustanowić jedną siedzibę Parlamentu Europejskiego. Obecnie podróżują z walizkami dokumentów do Strasburga i z powrotem do Brukseli. Jakie są perspektywy tego postulatu dzisiaj?

Eurodeputowana Lidia Geringer de Oedenberg, kwestor Parlamentu Europejskiego: Ta inicjatywa jeszcze żyje. Mam nadzieję, że będzie się rozwijała. Jednej siedziby nie można ustanowić bez zmiany traktatu. Zapisane w nim jest, że miejscem sesji plenarnych jest Strasburg, miejscem regularnych prac Parlamentu Europejskiego jest Bruksela, a sekretariat znajduje się w Luksemburgu. Mamy zatem trzy siedziby Parlamentu Europejskiego. To mało zrozumiałe dla przeciętnego obywatela. Ma to swoje uzasadnienia symboliczne i historyczne. Sądzę jednak, że czas zacząć przeliczać to na konkretne pieniądze. Najpraktyczniej byłoby mieć siedzibę w Brukseli, gdzie jest Komisja Europejska i lepsza organizacja pracy. Dla Strasburga trzeba byłoby znaleźć inną funkcję, ulokować tu inną prestiżową instytucję. W przeciwnym wypadku Francja nigdy nie zgodzi się na przeprowadzkę do Brukseli, bo decyzja musi być jednomyślna.

Ile kosztuje siedziba w Strasburgu?

Trudno podać konkretne kwoty. Rocznie, dodatkowe wydatki związane z podróżami i przemieszczaniem się to kwota rzędu dwustu kilkudziesięciu milionów euro. Inne koszty to utrzymanie budynków, a te przecież można byłoby sprzedać, co daje setki milionów euro. Przez to, że sekretariat jest usytuowany w Luksemburgu, nasi urzędnicy jeżdżą cały czas, na trasie Bruksela-Strasburg albo Bruksela-Luksemburg. W każdej siedzibie mają swoje biura. Jeśli pozostawaliby w Brukseli, nie trzeba byłoby utrzymywać biur w innych miejscach. Problemem kosztowym są de facto urzędnicy, a nie posłowie. Urzędników jest o wiele więcej niż deputowanych i to oni podróżują najwięcej.

Posłowie opowiedzieli się (w marcu) w większości za ustanowieniem jednej siedziby. Jednak jesienią doszło do katastrofy budowlanej w Brukseli. Ta sprawa pewnie jest przeszkodą. Czy to oznacza impas, dołożywszy do tego, że zmiana traktatu nie jest łatwą sprawą?

Szykują się zmiany. W pakiecie zmian można dorzucić zapis o jednej siedzibie. Jeśli chodzi o Brukselę, tam nie doszło do rzeczywistej katastrofy budowlanej. Mieliśmy kiedyś taki przypadek w Strasburgu i gdyby wówczas na sali plenarnej byli posłowie, byłoby zapewne kilkadziesiąt ofiar. W Brukseli zauważono trzy pęknięcia w filarach podtrzymujących sklepienie sali. Podtrzymuje ją ponad 20 filarów, niemniej jednak sala jest zamknięta od ponad pół roku. Trwają prace zabezpieczające. Myślę, że nie skończą się one do końca tej kadencji. Jednak  postulując ustanowienie przyszłej siedziby, zakładaliśmy, że skorzystają z tego posłowie w przyszłej kadencji.

Siedziba
Siedziba Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, fot. Parlament Europejski

Przyszła kadencja jest realna?

Myślę, że tak. Jesteśmy zdeterminowani w tej sprawie. Opowiada się za tym jedna trzecia prezydium parlamentu. Ja też biorę udział w tej inicjatywie. Uzyskaliśmy silne poparcie Parlamentu Europejskiego, aby Rada unijna opowiedziała się do czerwca w sprawie tak zwanej mapy drogowej, czyli przedstawiła, w jaki sposób zamierza osiągnąć cel. Uważamy, że Parlament Europejski ma prawo sam decydować o tym, gdzie chce mieć siedzibę. Tymczasem od naszej siedzibie decyduje Rada. Chcemy to zmienić.

Remont w Brukseli się powiedzie?

Koniec remontu przewidziano na wrzesień 2013 roku. Nie wierzymy jednak, że termin będzie dotrzymany, sądzimy, że sala do końca kadencji nie będzie użytkowana. Mamy jednak alternatywę: jest druga duża sala. Jest mniejsza, nie zmieszczą się doradcy polityczni, ale oni nie biorą udziału w debatach i mogliby obserwować sesję z innej sali na ekranach.

Parlament
Parlament Europejski w Strasburgu, fot. Parlament Europejski

Jaka większość posłów popiera ustanowienie jednej siedziby?

Poparło nas ponad 500 posłów, na około 600 obecnych. To ogromna większość.

Przeciwko byli Francuzi?

Tak, Francuzi, a także posłowie, którzy zawsze są przeciw wszystkiemu. Francuzi poparliby nas, gdyby można było ustanowić w Strasburgu inną prestiżową instytucję.

Jaka to mogłaby być instytucja?

Tego dokładnie nie wiemy, jest kilka pomysłów. Ja opowiadam się za tym, żeby przenieść z Brukseli Komitet Regionów. Mieści się on przy Parlamencie Europejskim, a nam ten budynek jest potrzebny. Można byłoby upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Reprezentanci regionów pracujący w komitecie są w prawie 70 procentach delegatami do Rady Europy. Można przenieść ich do siedziby w Strasburgu, która sąsiaduje z Radą Europy. Wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie praktyczne, ale chyba jednak za mało prestiżowe dla Francji. Myśli się o tym, by stworzyć tutaj siedzibę międzynarodowego instytutu, uniwersytetu. Kiedyś miał powstać europejski instytut technologiczny, w takim wymiarze, jak w Massachusetts. Niestety taki instytut nie powstał, pozostała instytucja koordynująca prace w innych placówkach. Mówi się również o tym, że Strasburg mógłby być „miastem sprawiedliwości”. Skoro jest tutaj Europejski Trybunał Praw Człowieka, w siedzibie PE mógłby się mieścić Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Ewentualnie można byłoby przenieść trybunał z Hagi. To są jednak pomysły posłów, a o przyszłości Strasburga musi zdecydować unijna Rada.

 

 

 

 

agkm, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej