Lasek o brzozie: w raporcie ws. katastrofy smoleńskiej wysokość uderzenia

2013-02-13, 20:32

Lasek o brzozie: w raporcie ws. katastrofy smoleńskiej wysokość uderzenia
Brzoza, o którą miał zawadzić Tu-154M. Foto: Włodzimierz Pac/PR

W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania drzewa - tak szef PKBWL Maciej Lasek tłumaczy 1,5-metrową różnicę między danymi komisji i prokuratury.

W poniedziałek Naczelna Prokuratura Wojskowa podała, że brzoza, w którą 10 kwietnia 2010 r. uderzył samolot Tu-154M, została przełamana na wysokości około 6,66 m od podłoża. Tymczasem w opublikowanym w lipcu 2011 r. protokole z prac komisji badającej katastrofę, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller, podano, że drzewo złamano na wysokości 5,1 m. Podobną wysokość - "około 5 metrów" - podaje też w swoim raporcie Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK).
Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej

- Podtrzymuję to, co napisaliśmy, bo to jest rzecz, którą zmierzyli nasi koledzy na miejscu zdarzenia. Oni określili punkt zderzenia na wysokość 5,1 m - powiedział  Lasek. Dodał, że "666 cm, podane przez prokuraturę, to wysokość kikuta". Lasek - podobnie jak w poniedziałek prokuratura - zwrócił uwagę, że drzewo jest ucięte nieregularnie.
Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych zaznaczył, że brzoza była okorowana. Jego zdaniem stało się tak, ponieważ tuż przed uderzeniem samolot zaczął się wznosić i skrzydło uderzyło w drzewo pod kątem. - Przy prostopadłym uderzeniu drzewo nie powinno być okorowane - zauważył Lasek.
- Jestem sobie w stanie wyobrazić, że pierwsze miejsce kontaktu skrzydła z drzewem jest niżej niż miejsce przełamania - powiedział Lasek. Podkreślił też, że pomiar drzewa wykonała na miejscu polska komisja. - Nie jest to pomiar wykonany przez Rosjan - dodał.
Według Laska różnice między wysokościami podawanymi przez komisję i prokuraturę nie oznaczają, że trzeba na nowo obliczać tor lotu Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r.
Lasek zaznaczył, że zderzenie z brzozą nie było przyczyną katastrofy smoleńskiej. Jak napisano w raporcie komisji Millera, przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości - przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych, które uniemożliwiały zobaczenie ziemi - oraz spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Obie te przyczyny doprowadziły do zderzenia z drzewem, oderwania fragmentu lewego skrzydła, co doprowadziło do utraty sterowności i zderzenia z ziemią.
Zarówno przed uderzeniem w brzozę, które doprowadziło do odpadnięcia części skrzydła, jak i po tym fakcie, tupolew z prezydentem Lechem Kaczyński i 95 innymi osobami na pokładzie zahaczył o inne drzewa oraz linię energetyczną.

Zobacz galerię - dzień na zdjęciach>>>

to

Polecane

Wróć do strony głównej