Czy szyfrant Zielonka na pewno popełnił samobójstwo?

2013-02-20, 06:00

Czy szyfrant Zielonka na pewno popełnił samobójstwo?
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: sxc.hu/cc

"Gazeta Polska" zapoznała się z aktami śledztwa w sprawie zaginięcia st. chor. Stefana Zielonki, szyfranta Służby Wywiadu Wojskowego. Zdaniem tygodnika przeczą one oficjalnej wersji o jego samobójstwie.

W opinii "Gazety Polskiej” nic nie wskazuje na to, że miał on depresję lub że cierpiał na chorobę psychiczną. Ludzie, którzy go znali wskazują, że nie miał on myśli samobójczych i snuł plany na przyszłość. Prokuratura uznała jednak, że przyczyną śmierci chor. Zielonki było samobójstwo, a uzasadnienie umorzenia śledztwa jest ściśle tajne.

Zaginięcie Stefana Zielonki zgłosiła 19 kwietnia 2009 roku jego żona. Poinformowała policję, że widziała go po raz ostatni 12 kwietnia.

"Gazeta Polska” zwraca uwagę, że nie wyjaśniono tajemnicy logowania do serwisu Nasza Klasa na hasło i login Stefana Zielonki, co miało miejsce 30 kwietnia 2009 r., już po jego zaginięciu. Wywiad wojskowy dowiedział się o zaginięciu swojego żołnierza dwa tygodnie po fakcie.

"Przez ten czas Stefan Zielonka był poszukiwany jako zwykły obywatel, a nie osoba mająca dostęp do najtajniejszych informacji wywiadu wojskowego. Dopiero publikacja <Dziennika> oraz informacje od policji i rodziny spowodowały działania wojska” – czytamy w tygodniku.

O zaginięciu szyfranta wywiadu wojskowego pierwszy napisał "Dziennik” i niemal natychmiast po tej publikacji ówczesny szef obrony narodowej Bogdan Klich zasugerował, że Stefan Zielonka miał problemy psychiczne. Podobnie wypowiadali się m.in. rzecznik rządu Paweł Graś czy Konstanty Miodowicz z sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.

27 kwietnia 2010 roku odnaleziono ciało w stanie całkowitego rozkładu nad Wisłą. Niedaleko znajdował się też kabel, na którym miał powiesić się, zdaniem śledczych, Stefan Zielonka. W porzuconej nieopodal torbie na laptopa był przelew na jego nazwisko. Policja odnalazła w tym miejscu fragment szkieletu i czaszkę na wypalonej trawie. Części ciała nie miał jednak śladów ognia. W dalszej odległości odkryto kolejne części ciała. "Gazeta Polska” pisze, że rodzina nie rozpoznała ubrań, które znajdowało się nieopodal szczątek, chociaż odpowiadało ono opisowi tych, w których chorąży wyszedł z domu.

pp/Gazeta Polska

Polecane

Wróć do strony głównej