Cyberatak na banki i telewizje. "Zrobili to hakerzy z Korei Północnej"
Za atakiem cybernetycznym z marca br., który doprowadził do wyłączenia dziesiątek tysięcy południowokoreańskich komputerów, m.in. serwerów banków i mediów, stoi Korea Północna - poinformowali przedstawiciele władz w Seulu.
2013-04-10, 12:04
W marcu zaatakowanych zostało około 48 tys. południowokoreańskich komputerów. Przez kilka dni spore kłopoty sprawiło to m.in. bankom, choć - jak zapewnia przedstawiciel Komisji Usług Finansowych Lim Wang - żadne dane bankowe i dane osobiste klientów nie zostały wykradzione.
Ofiarą ataku padły również trzy południowokoreańskie stacje telewizyjne, które przez kilka dni były pozbawione systemów komputerowych. Mimo utrudnień stacje kontynuowały jednak nadawanie programu w tym okresie. Żadne instytucje wojskowe i rządowe nie odczuły skutków ataku.
Południowokoreańskie służby twierdzą, że atak wyprowadzono z Korei Północnej przy użyciu sześciu komputerów, wykorzystując ponad tysiąc adresów IP z 40 krajów.
Przedstawiciel południowokoreańskiej agencji ds. bezpieczeństwa w internecie Chun Kil wskazał na podobieństwa pomiędzy atakiem z marca, a wcześniejszymi atakami hakerskim przeprowadzonymi przez północnokoreańską agencję wywiadowczą. - Mamy dowody na to, że atak był bardzo dobrze przygotowany i planowany od sześciu miesięcy - powiedział Chun Kil.
REKLAMA
Władze w Seulu ostrzegają swoich obywateli, że jeśli konflikt na Półwyspie Koreańskim przeniesie się do przestrzeni wirtualnej, Koreańczycy z południa mają o wiele więcej do stracenia niż sąsiedzi z północy. Obywatele Korei Północnej mają bowiem szczątkowy dostęp do sieci.
REKLAMA