"Solidarni z Białorusią". Muzyka przeciw reżimowi Łukaszenki
Na niedzielnym koncercie "Solidarni z Białorusią" w Warszawie zagrały zespoły Dzieciuki i Izrael oraz Vienio i Muniek Staszczyk, Lavon Volski z grupą Krambambula i Strachy Na Lachy.
2013-04-21, 23:21
Posłuchaj
Koncert "Solidarni z Białorusią" 2013 - obrazek dźwiękowy (IAR) 
Dodaj do playlisty
Podczas imprezy zbierano podpisy pod petycją o uwolnienie więźniów politycznych na Białorusi.
- Koncert "Solidarni z Białorusią" został zorganizowany już po raz ósmy. Jego celem jest wspieranie społeczeństwa  obywatelskiego na Białorusi i upominanie się o prawa więźniów politycznych.  Gośćmi koncertu były m.in. żony więźniów politycznych Natalia Pinczuk, Nasta  Daszkiewicz i Marina Adamowicz - powiedział Filip Pelc z organizującej  koncert Inicjatywy Wolna Białoruś.
Na koncert zaproszono byłą działaczkę  opozycyjną Henrykę Krzywonos-Strycharską, która specjalnie przyjechała z  Gdańska. - Pamiętam dobrze czasy, kiedy nam pomagali inni i kiedy cieszyliśmy się  na każde wspomnienie o Polsce i o panującym tu ucisku przez władze. Dzisiaj  całym sercem popieram Białorusinów, zwłaszcza że jeździmy tam z mężem i pomagamy  prywatnym osobom, więc jest to nam bardzo bliskie" - powiedziała  Krzywonos-Strycharska.
W organizację koncertu zaangażował się także  europoseł Paweł Zalewski (PO). - Jak wielu Polaków jestem solidarny z walką  Białorusinów o prawa obywatelskie, o wolność słowa, wolność zgromadzeń.  Białorusini, którzy nie ulegli reżimowi, są dzisiaj dla nas inspiracją i  potrzebują naszej solidarności i przyszliśmy tutaj, żeby ją okazać. Musimy im  pokazać, że jesteśmy razem - mówił Zalewski.
Zaznaczył, że obecnie  władze Białorusi nie przejmują się już głosem opinii publicznej Zachodu i  prześladują nie tylko działaczy politycznych, ale także osoby chcące w sposób  wolny prowadzić działalność kulturalną. - Opowiada o tym fantastyczny film "Żywie  Biełaruś!" przypominający, że dziś na Białorusi, podobnie jak kiedyś w Polsce  każda niezależna działalność, nawet niepolityczna, jest przez władze traktowana  jak działalność opozycyjna. Jestem przekonany, że dzięki młodym ludziom, takim  jak uczestnicy koncertu, reżim upadnie i Białoruś będzie demokratycznym krajem,  czego chcą sami Białorusini - podkreślił europoseł.
"Żywie Biełaruś!" to  oparta na prawdziwej historii opowieść o Mironie, muzyku rockowym, który stara  się nie angażować w walkę polityczną, w opozycjonistach widząc raczej naiwnych  marzycieli. Koncert grającego "niezależny" rock zespołu Mirona przeradza się  jednak w polityczny wiec, a młody muzyk zostaje zatrzymany, następnie przymusowo  wcielony do wojska. W koszarach zderza się z "falą" i indoktrynacją w sowieckim  duchu.
W odruchu protestu, z pomocą swojej dziewczyny Wiery, publikuje w  internecie swój dziennik "Zapiski z życia poborowego", w którym opisuje  prymitywizm i brutalność wojskowej kadry i wytyka absurdy panującej dyktatury.  Rosnąca popularność blogu Mirona spotyka się z ostrą reakcją władz. Film, który  w piątek trafił do polskich kin, oparty jest na prawdziwej historii Franaka  Wiaczorki, 24-letniego opozycjonisty.
Współprowadzącym koncert "Solidarni  z Białorusią" był odtwórca roli Mirona, Dźmitry Vinsent Papko. Na imprezę  licznie przybyli zwłaszcza ludzie młodzi, a także rodziny z dziećmi. Powiewały  biało-czerwono-białe flagi, które część uczestników miała także namalowane na  policzkach. Amnesty International zbierała również podpisy pod petycją o  uwolnienie więźniów politycznych na Białorusi oraz zaprzestanie represji wobec  działaczy opozycji, dziennikarzy i obrońców praw człowieka.
Koncert ma  zostać wyemitowany przez TV Biełsat, był także transmitowany przez Radio Racja.
pg, PAP