Niesiołowski: Wałęsa tych słów nie powinien nigdy powiedzieć

W wywiadzie dla "Wprost" Henryka Krzywonos stwierdziła, że Bogdan Borusewicz był nieujawnionym przywódcą strajku. Borusewicz w "Sygnałach dnia" radiowej Jedynki nie chciał się odnieść do wypowiedzi Krzywonos. Nie potwierdził, ani nie sprostował słów byłej opozycjonistki. Tymczasem Lech Wałęsa poczuł się urażony i obrzucił swoich byłych współpracowników epitetami. Stwierdził m.in, że Krzywonos "była bez mózgu", a rola Borusewicza w strajku jest przeceniana.
Zdaniem Stefana Niesiołowskiego w tej sprawie bronić Wałęsy się nie da. Polityk PO ocenił, że wypowiedź byłego prezydenta jest "najdelikatniej mówiąc całkowicie niepotrzebna i szkodliwa dla Wałęsy".
W ocenie Niesiołowskiego sugerowanie, że Borusewicz był agentem lub prowokatorem jest haniebne i kompromitujące. - Nie chcę używać za mocnych słów. Wałęsie nikt wielkości nie odbierze, jak Piłsudskiemu. (...), ale tych słów nie powinien nigdy powiedzieć i to tyle. Powinien się z nich wycofać, bo nikt nie rozumie w ogóle, o co się ci ludzie kłócą. Tzn. nie kłócą się, bo Borusewicz się tu zachowuje z wielką godnością... - stwierdził.
Gdy dziennikarz RMF FM zwrócił mu uwagę, że być może takie słowa Wałęsy wynikają z tego, że na zbyt wiele mu się pozwala, że przyzwyczaił się, że "cokolwiek powie PO bije mu brawo", Niesiołowski podkreślił, że Platforma nie zawsze "bije brawo".
- To nie jest polityk Platformy. On bardzo wiele rzeczy mówi też przykrych dla nas, ale mając do wyboru między PiS a Platformą Wałęsa postępuje bardzo racjonalnie, w przeciwieństwie do wielu innych ludzi, którzy się cieszą, jakoś zacierają ręce, jak się coś uda PiS, w czym przypominają rosyjską inteligencję, która się cieszyła z bolszewickiego puczu, niesłusznie nazywanego rewolucją. Potem w łagrach mieli znakomitą okazję, żeby sobie podyskutować - powiedział.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

RMF FM, kk