Niemcy: minister stanu będzie sprzedawał samochody
Eckart von Klaeden, bliski współpracownik Angeli Merkel, prosto z urzędu kanclerskiego przechodzi do biznesu. Będzie odpowiadał za sprzedaż mercedesów za granicą.
2013-05-30, 10:51
Oburzenie w Niemczech wywołało przejście wysokiego rangą polityka do świata biznesu.
Minister stanu w urzędzie kanclerskim i bliski współpracownik Angeli Merkel, Eckart von Klaeden, ma odejść pod koniec roku do koncernu motoryzacyjnego Daimler.
Opozycja ostro krytykuje ten transfer. Przedstawiciele SPD i Zielonych wezwali Merkel do natychmiastowego zwolnienia Klaedena.
Dyrektor klubu parlamentarnego SPD Thomas Oppermann powiedział, że przechodząc do Mercedesa, członek rządu "sprzedaje koncernowi swoją poufną wiedzę", a obywatele mają wrażenie, że Mercedes "wchodzi w skład rządu". Nie można zaakceptować bezpośredniego przejścia z urzędu kanclerskiego do przemysłu - zaznaczył polityk SPD. Jego zdaniem konieczne jest wprowadzenie w takich przypadkach 18-miesięcznej karencji.
Steffi Lemke z partii Zielonych powiedziała, że należy uczynić wszystko, by takie przejścia nie wyglądały na "prezent za decyzje podejmowane w czasie urzędowania". Posłanka Lewicy Gesine Loetzsch uznała postępowanie polityka CDU za "odłożone w czasie przekupstwo".
Zdaniem Merkel nie ma nic zdrożnego w przejściu Klaedena do gospodarki.
Dla niemieckich mediów sprawa Klaedena stała się punktem wyjścia do szerszej dyskusji o przenikaniu się polityki i biznesu, grożącym kolizją interesów między tymi obszarami. Poprzednikiem Klaedena w Mercedesie był Martin Jaeger, były rzecznik niemieckiego MSZ, który ma teraz zostać ambasadorem Niemiec w Afganistanie.
"Der Spiegel" wymienia szereg decyzji personalnych wskazujących na to, że politycy chętnie stają się lobbystami potężnych koncernów i organizacji gospodarczych.
Najbardziej jaskrawym przykładem łączenia polityki i gospodarki był przypadek Gerharda Schroedera. Polityk SPD już kilka tygodni po przegranych wyborach we wrześniu 2005 został prezesem rady nadzorczej rosyjsko-niemieckiej spółki Nord Stream, budującej na dnie Bałtyku gazociąg z Rosji do Niemiec.
Jako szef niemieckiego rządu Schroeder był wcześniej mocno zaangażowany w ten projekt, współpracując przy jego realizacji z ówczesnym prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Jak się potem okazało, rząd w Berlinie już po wyborczej porażce, ale jeszcze przed przekazaniem władzy nowemu gabinetowi Angeli Merkel udzielił poręczenia na kredyt dla Gazpromu w wysokości ponad 1 mld euro. Schroeder twierdził, że nic nie wiedział o tym kredycie.
Okoliczności przejścia Schroedera do Nord Stream wywołały niesmak nawet wśród jego partyjnych kolegów. Jedna z propozycji, jakie dyskutowano wówczas na fali oburzenia, zakładała nawet pięcioletnią karencję dla członków rządu po odejściu z urzędu. Dziś nikt już nie pamięta o tamtej propozycji.
W Berlinie pracuje według szacunków organizacji LobbyControl około 5 tys. lobbystów, starających się wpływać na decyzje polityczne i kształt ustaw parlamentarnych. Za szczególnie wpływowe uważa się lobby farmaceutyczne i samochodowe.
REKLAMA
PAP, bk
REKLAMA