MON odrzuca ugodę sądową z rannym żołnierzem
Starszy plutonowy Mariusz Saczek domaga się od wojska zadośćuczynienia, odszkodowania i renty. W wyniku odniesionych ran jest niepełnosprawny ruchowo, ma uszkodzenia słuchu i narządów wewnętrznych.
2013-06-04, 15:44
Posłuchaj
Ministerstwo Obrony Narodowej odrzuca jego roszczenia.
Podczas posiedzenia ugodowego w warszawskim sądzie rejonowym reprezentująca resort mecenas Lidia Butkiewicz - Góźdź twierdzi, że weteran dostał wsparcie zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jej zdaniem, żołnierz otrzymał środki z ubezpieczenia i odszkodowanie zgodne z ustawą o weteranach. Dlatego ministerstwo nie zgadza się na proponowaną ugodę.
Mariusz Saczek tłumaczy, że nie może kontynuować leczenia w szpitalach MON, a na kolejne zabiegi i medykamenty nie będzie miał pieniędzy. Podkreśla, że monowskie ośrodki nie mogą mu zaproponować rehabilitacji po urazach neurologicznych, a jedyne darmowe lekarstwa jakie otrzymuje to środki przeciwbólowe. Saczek zaprzecza informacjom prawniczki MON, że otrzymał zwrot kosztów pobytu w szpitalach. Podkreśla, że wkrótce skończą się mu pieniądze na leczenie i stąd wniosek do resortu obrony.
Reprezentujący żołnierza radca prawny Sylwester Nowakowski podkreśla, że weterani ranni na zagranicznych misjach domagają się podobnego wsparcia, jakie otrzymują rodziny poległych żołnierzy. Nowakowski podziela gorzko-ironiczną opinię weteranów, że "lepiej zginąć na misji, bo rodzina otrzyma odszkodowanie, niż żyć w inwalidztwie".
REKLAMA
Mariusz Saczek został ciężko ranny w 2010 roku, w wybuchu miny-pułapki. Porusza się na wózku inwalidzkim, ma stwierdzoną całkowitą utratę zdrowia. Domaga się od wojska miliona złotych odszkodowania, blisko dwóch milionów zadośćuczynienia i renty. Prawnicy podkreślają, że prowadzą sprawy kilku poszkodowanych żołnierzy, ale zgłaszają się do nich następni, którzy zainteresowani są walką o odszkodowania.
REKLAMA