Trzy lata więzienia za atak tortem na sędzię? Miernik uważa, że nie ma dowodów
Zygmunt Miernik stawił się na komendzie policji w Będzinie. Przyznaje się tylko do trzymania tortu, ale nie do rzucenia nim w sędzię.
2013-06-07, 12:23
Posłuchaj
Zygmunt Miernik, były internowany, który w środę rzucił tortem w sędzię orzekającą w sprawie Czesława Kiszczaka, stawił się w piątek na komendzie policji w Będzinie.
Co ciekawe, Miernik nie przyznaje się do winy. Na spotkaniu z dziennikarzami przed komendą powiedział, że "nie zaprzecza, ani nie potwierdza" tych informacji. - Nie ma takiego zdjęcia, na którym rzucam tortem. Samo jego trzymanie nie oznacza jeszcze przestępstwa - wyjaśniał były internowany.
Miernik pochwalił jednak sam atak na sędzię. - Dość naigrywania się z prawa i z narodu polskiego - mówił.
Jak informuje rzecznik stołecznej komendy Mariusz Mrozek, najprawdopodobniej mężczyzna usłyszy dwa zarzuty a nie jeden, jak dotychczas informowała policja. Miernik może usłyszeć zarzut naruszenia nietykalności i znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z wykonywaniem przez niego czynności służbowych.
REKLAMA
Grozi mu nawet do trzech lat więzienia.
Do incydentu w warszawskim sądzie doszło w środę w godzinach popołudniowych. Mężczyzna rzucił w sędzię tortem, bo wyłączyła jawność przesłuchania biegłych lekarzy. Sprawcy nie można było jednak zatrzymać na miejscu, bo najpierw sędzia musiała złożyć zawiadomienie dotyczące znieważenia funkcjonariusza publicznego.
W czwartek policja poszukiwała Miernika, ale nie mogła ustalić, gdzie przebywa.
IAR, tvn24.pl, PAP, bk
REKLAMA
REKLAMA